Robert Karaś prowadzi w morderczym wyścigu Brasil Ultra Tri. Niestety zmaga się z kontuzją. Ekipa Roberta Karasia poinformowała w mediach społecznościowych, że Polak zdecydował się na ośmiogodzinną przerwę, żeby "dojść do siebie" po etapie rowerowym Brasil Ultra Tri.
"Jestem teraz w takim pokoju regeneracji. Postanowiliśmy, że przez 8 godzin będę leczył rany, które powstały na rowerze i które uniemożliwiły mi ukończenie wyścigu w Szwajcarii. Stawiamy wszyscy na jedną kartę. Osiem godzin się leczymy, a następnie postaram się przebiec ciągiem pozostałe 360 kilometrów. Innej możliwości nie widzę. To jest jak tortury, że co 3 godziny trzeba stanąć i okładać się lodem. Robimy regenerację i ruszam na najważniejsze wyzwanie w życiu" - poinformował Robert Karaś.
"Impreza" w Brazylii to wręcz nieludzkie zawody. Uczestnicy mają do pokonania dystans 10-krotnego Ironmana w Rio de Janeiro.
Polakowi odnowiła się kontuzja ze Szwajcarii. "Nawet chodzenie sprawia mu duży problem. Robimy dłuższy odpoczynek, zbijamy opuchliznę" - informuje sztab Polaka. "Jesteśmy dobrej myśli, nikt nie myśli o rzuceniu rękawic".
Uczestnicy zawodów w Brazylii muszą przepłynąć 38 kilometrów, przejechać na rowerze 1800 km a do tego przebiec ponad 420 kilometrów.
Rok temu Robert Karaś próbował zmierzyć się z trasą Swiss Ultra Triathlon. Musiał się jednak wycofać z powodu problemów zdrowotnych.