Przez trzy dni w Warszawie trwała Międzynarodowa Konferencja dla Trenerów i Instruktorów Pływania. Jej uczestnicy zastanawiali się nad tym, co wydarzyło się podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, ale też diagnozowali problemy, z którymi mierzą się trenerzy, wprowadzający do tej dyscypliny sportu dzieci i młodzież. Swoim doświadczeniem dzielili się także utytułowani i doświadczeni trenerzy z zagranicy. A Polski Związek Pływacki mówił o ograniczeniach, które utrudniają proces szkoleniowy w naszym kraju.
Nie tylko zawodnik, ale też trener musi się rozwijać - podkreśla prezes Polskiego Związku Pływackiego Otylia Jędrzejczak. A oczywiście wiedzę trzeba czerpać od najlepszych.
Przez ostatnie trzy dni swoim doświadczeniem z polskimi trenerami dzielili się Ben Titley, Dirk Lange czy Melanie Marschall - trenerka Adama Peaty’ego (znakomitego brytyjskiego pływaka).
Mieliśmy dużo paneli tematycznych. Sesje pytań i odpowiedzi, które pozwalają wejść w interakcję z prelegentem. To pozwala się rozwijać. Titley opowiadał tu na przykład o swoich porażkach, błędach w przygotowaniach, wnioskach, jakie wyciągnął. To niezwykle ważne w procesie rozwoju naszych trenerów. Taki rozwój w pracy zawodowej jest konieczny - podkreśla Jędrzejczak.
Nie mogło zabraknąć także kwestii igrzysk w Paryżu, które dla polskiego pływania okazały się zdecydowanie mniej udane niż oczekiwano.
To był ciekawy, trudny rok. Obfitujący w sukcesy, ale igrzyska olimpijskie trzeba przyznać, że nam się nie udały. Liczyliśmy na pierwszy medal po 20 latach. To byłoby ukoronowanie roku. Dwa finały olimpijskie. Tu też oczekiwania były trochę większe. Oczywiście, oceny, rozmowy cały czas się toczą. Mamy już wszystkie problemy zdiagnozowane. Trzeba wprowadzić usprawnienia w programie szkolenia. Chodzi o detale. Kwestie kontroli procesu szkoleniowego. Cały czas problemem pozostaje brak ośrodka w COS-ie. Pływalni 50-metrowej nie ma w żadnym ośrodku przygotowań olimpijskich. Oczywiście takich basenów w Polsce jest dużo, ale to są obiekty komercyjne. Jest nam bardzo ciężko zabezpieczyć miejsce do treningów dla reprezentacji. To się nie zmienia od lat. Apelujemy o to, ale bezskutecznie - przypomina kierownik wyszkolenia Polskiego Związku Pływackiego Piotr Woźnicki.
Co ważne, na horyzoncie coraz mocniej widać problem powszechności sportu. Dzieci i młodzież coraz trudniej zachęcić do sportu. A to oznacza mniej dzieci w klubach i na treningach. W efekcie coraz trudniej trafić na talent, który mógłby odnosić sukcesy.
Sport amatorski, powszechny dla osób w średnim wieku, jest coraz bardziej popularny w Polsce. To dobrze, bo dzieci zyskują wzór do naśladowania, ale w porównaniu z innymi krajami u nas to ciągle niewielka grupa osób. Na Zachodzie dużo więcej osób uprawia sport, a dzięki temu dzieci trafiają na treningi. Oczywiście problemem jest obciążenie finansowe, czasowe, bo trzeba przywieźć, odwieźć. Do tego dochodzi często wsparcie mentalne od rodzica. Utarło się powiedzenie: albo sport, albo nauka. Nieprawda. Sport to inwestycja w przyszłość. Młodego człowieka poprzez sport można nauczyć wielu rzeczy, które pomagają w życiu. Problemem bywają też czasami władze samorządowe. Nie wszystkie są przychylne dla sportu - opowiada Woźnicki.
Otylia Jędrzejczak, która od lat angażuje się w popularyzację sportu wśród najmłodszych, podaje niekorzystne dla świata sportu dane.
94 procent młodzieży nie jest aktywna sportowo. Zatem wybieramy do sportu do wszystkich dyscyplin z [puli - red.] 6 procent dzieci. Zaraz jako polskie związki sportowe, kluby będziemy się bić o dzieci, a będzie coraz trudnej znaleźć argumenty do zachęcenia do aktywności w danej dyscyplinie. Musimy zadbać o to, żeby pływanie nie kojarzyło się z nudą. Trening nie musi być monotonny. Trenerzy muszą szukać różnych rozwiązań. Szczególnie zależy nam na tym w kategoriach wiekowych, gdy tracimy młodzież. To czas przejścia do liceum, a później na etapie rozpoczęcia studiów - mówiła najlepsza w historii polska pływaczka.
Trzeba więc szukać nowych metod treningowych, urozmaicać. Z pomocą przychodzi choćby technologia. Trenerzy starają się znaleźć nowy sposób dotarcia do najmłodszych sportowców.
To ewoluuje. Jak w każdej dziedzinie życia. Główna myśl pozostaje jednak taka sama. Fizjologia się nie zmieni. Wiemy, jak to robić. Metody, środki treningowe są bez wątpienia bogatsze niż kilka, kilkanaście lat temu. Trening jest żmudny, monotonny, ale znacznie ciekawszy niż kiedyś. Staramy się korzystać z nowych technologii. Dużą rolę odgrywają tu trenerzy i ich podejście. Wielu instruktorów pływania jest po różnych kursach, które niekoniecznie przygotowują dobrze do zawodu. Dziecko nie uczy się prawidłowo, trafia do klubu i trzeba uczyć trochę na nowo pewnych wzorców ruchowych, a to jest trudne. Niestety, deregulacja zawodu trenera spowodowała, że jest na rynku mnóstwo firm, które oferują bardzo prosty sposób na zdobycie uprawnień instruktora - zaznacza Woźnicki.