Polska przegrała ze Szkocją 0:1 (0:0) w towarzyskim meczu piłkarskim na Stadionie Narodowym w Warszawie. Gola w 77. minucie zdobył kapitan gości Scott Brown. Obie reprezentacje zmierzą się ze sobą również w eliminacjach Euro 2016.
Już przed spotkaniem, rozgrywanym pod zamkniętym dachem Stadionu Narodowego, było wiadomo, że kibice nie zobaczą na boisku dwóch liderów reprezentacji Polski - Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego. Obaj zawodnicy Borussii Dortmund mają kontuzje kolan. O pierwszym wiadomo już od dawna, że musi pauzować do końca sezonu, natomiast Lewandowski w sobotę nabawił się lekkiego urazu więzadła krzyżowego przedniego i pojechał na leczenie do Niemiec.
Pod ich nieobecność opaskę kapitana założył wracający po prawie rocznej przerwie do kadry Łukasz Piszczek. Obrońca Borussii w przeszłości pokazał, że na Stadionie Narodowym czuje się bardzo dobrze. W marcu ubiegłego roku w ciągu kilku dni zdobył tutaj gole w meczach z Ukrainą (1:3) i San Marino (5:0).
Lewandowskiego zastąpił w środę inny napastnik z Bundesligi - Arkadiusz Milik (obecnie wypożyczony do FC Augsburg z Bayeru Leverkusen). Tuż za nim grał Ludovic Obraniak, powołany po raz pierwszy za kadencji Adama Nawałki.
I właśnie pomocnik Werderu Brema mógł na początku spotkania zaskoczyć bramkarza Szkotów. W 12. minucie zdecydował się na techniczny strzał zza pola karnego, ale David Marshall wybił piłkę na rzut rożny. Ponad kwadrans później próbował Milik i znów górą był golkiper gości.
Szkoci, których gra opiera się bardziej na walce i konsekwencji taktycznej niż technice, skupiali się głównie na pilnowaniu dostępu do własnego pola karnego. W pierwszej połowie tylko raz, tuż przed przerwą, zagrozili bramce Wojciecha Szczęsnego. Wcześniej golkiper Arsenalu był chyba najbardziej znudzonym zawodnikiem na boisku.
Drugą połowę obie drużyny zaczęły od szybszych ataków, jakby chcąc wynagrodzić kibicom brak emocji przed przerwą. W 55. minucie pogubiła się polska defensywa i bliski szczęścia był Ross McCormack. W odpowiedzi, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Obraniaka, minimalnie niecelnie strzelał głową Kamil Glik.
W 77. minucie powody do ogromnej radości miała dwutysięczna grupa kibiców ze Szkocji. Po niedokładnym wybiciu przez polskich obrońców do piłki dobiegł aktywny w drugiej części pomocnik Celticu Glasgow Scott Brown (kapitan gości) i mocnym strzałem z 17 metrów nie dał szans Szczęsnemu.
Wynik nie uległ już zmianie, a biało-czerwonych żegnały głośne gwizdy zmarzniętych fanów. To był piąty występ biało-czerwonych pod wodzą Nawałki, ale trzeci w oficjalnym terminie FIFA i znów bez strzelonego u siebie gola (wcześniej 0:2 ze Słowacją i 0:0 z Irlandią). Polacy przegrali ze Szkotami drugi raz w historii, poprzednio także w Warszawie 1 czerwca 1958 roku (1:2).
(jad)