Piłkarze Lechii Gdańsk pokonali w czwartek na własnym stadionie Broendby Kopenhaga 2:1 (1:0) w pierwszym spotkaniu 2. rundy eliminacyjnej Ligi Europy. Rewanż rozegrany zostanie za tydzień w Danii.
Po dobrym spotkaniu piłkarze Lechii zasłużenie pokonali Broendby Kopenhaga 2:1 i są bliżsi awansu do 3. rundy eliminacyjnej Ligi Europy.
Pierwsi przed szansą stanęli jednak przyjezdni, ale w 3. minucie po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Simon Hedlund posłał piłkę nad poprzeczką. Później inicjatywę przejęli gdańszczanie.
W 12. minucie Karol Fila próbował zaskoczyć golkipera rywali uderzeniem z dystansu, ale Marvin Schwabe nie dał się zaskoczyć. Za chwilę znakomitej okazji nie wykorzystał Lukas Haraslin - Słowak strzelił obok słupka.
W 26. minucie biało-zieloni objęli prowadzenie. Filip Mladenovic mijał w polu karnym prawego defensora rywali Kevina Mensaha, który wślizgiem zahaczył serbskiego lewego obrońcę. Arbiter bez wahania podyktował jedenastkę, a na gola zamienił ją Flavio Paixao.
W 41. minucie portugalski napastnik mógł podwyższyć wynik, jednak po centrze Mladenovica główkował nad poprzeczką. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Lechii, w szeregach której szczególnie aktywny był Haraslin.
Niewiele jednak brakowało, aby świetne wrażenie tuż przed przerwą zepsuł Kamil Wilczek. Kapitan Broendby popisał się efektownym dryblingiem w polu karnym gospodarzy, ale jego strzał obronił Dusan Kuciak.
Ofensywnie nastawieni podopieczni trenera Piotra Stokowca dobrze rozpoczęli także drugą połowę i w 51. minucie w dogodnej sytuacji minimalnie chybił Paixao. Zamiast 2:0 dla Lechii zrobiło się jednak 1:1, a do remisu doprowadził w 59. minucie Hedlund. Prawoskrzydłowy gości otrzymał prostopadłe podanie i strzałem po ziemi pokonał Kuciaka.
Riposta gdańskiego zespołu była niemalże natychmiastowa, bo cztery minuty później po dośrodkowaniu z prawej strony Fili skuteczną główką popisał się Patryk Lipski.
W końcówce groźnie zaatakowali goście, którzy ponownie mogli odrobić straty. W 77. minucie po zagraniu wzdłuż bramki Hedlunda Wilczek nie trafił w piłkę, a 180 sekund później Hjortur Hermannsson główkował w poprzeczkę.
Z kolei w drugiej minucie doliczonego czasu akcja tercetu rezerwowych Lechii powinna zakończyć się zdobyciem trzeciej bramki. Po centrze z prawej strony Sławomira Peszki piłkę do Artura Sobiecha zgrał Tomasz Makowski, ale napastnik gospodarzy także trafił z główki w poprzeczkę.