Phoenix Suns doznali 22 porażki w lidze NBA. Tym razem nie poradzili sobie na własnym parkiecie z Utah Jazz przegrywając 80:87. Dobry mecz rozegrał jednak Marcin Gortat. W innych spotkaniach miedzy innymi porażka Miami Heat z Chicago Bulls, czy wygrana Clippers w derbach Los Angeles.
Gortat był najlepszym strzelcem i zbierającym zespołu. Grał 40 minut. Trafił siedem z dziewięciu rzutów z gry i cztery z sześciu wolnych, miał trzy zbiórki w ataku i osiem w obronie, a także trzy bloki, przechwyt, trzy straty i faul.
Poza nim najwięcej punktów dla Phoenix zdobyli Goran Dragic - 17 i 6 asyst, Jared Dudley - 16 i Luis Scola - 15 i 8 zbiórek.
W drużynie gości, w której po operacji kciuka prawej ręki nadal nie może grać Mo Williams, a z powodu kontuzji kostki nie wystąpił także Enes Kanter, wyróżnili się Al Jefferson - 21 punktów, Paul Milsap - 19, 10 zbiórek i 5 przechwytów oraz Gordon Hayward - 14 "oczek".
Mecz tak naprawdę rozstrzygnął się w drugiej kwarcie, w której "Słońca" zdobyły zaledwie 9 punktów. Słabiutko spisali się rezerwowi, rzucili łącznie 14 "oczek" z czego 10 Sebastian Telfair. Suns z bilansem 12 zwycięstw i 22 porażek zajmują przedostatnie, 14. miejscu w Konferencji Zachodniej. W niedzielę, także we własnej hali, spotkają się z Memphis Grizzlies (20-10).
W derbach Los Angeles Clippersi nie dali szans Lakersom wygrywając 107:102. "Jeziorowcy", którzy przed sezonem wydawali się faworytami całego sezonu zdołali być lepsi tylko w ostatniej kwarcie i nadal zdecydowanie ustępują w tabeli rywalom zza miedzy. Clippers mają bilans 26-8, Lakers 15-17. Tradycyjnie najwięcej punktów dla przegranych zdobył Kobe Bryant - 38. Wspierał go Dwight Howard -21 punktów, 15 zbiórek. Po raz kolejny blado wypadł Pau Gasol. Hiszpan zdobył...2 punkty. W drużynie Clippers na pochwały zasłużyli Chris Paul - 30 punktów, 13 asyst, oraz Blake Griffin - 24 punkty.
W Miami 9 porażki w sezonie doznali Heat, lepsze okazały się Byki z Chicago 96:89, dowodzone przed Carlosa Boozera - 27 punktów, 12 zbiórek. Dla drużyny z Florydy 30 punktów rzucił LeBron James, ale zawiedli jego koledzy z ławki rezerwowych. Rzucili 14 punktów. Heat zagrali też fatalnie na tablicach. Mieli 238 zbiórek, przy 48 graczy z Chicago.