Polska w duńskim Herning zwyciężyła Japonię 32:30 (15:15) w swoim drugim meczu podczas mistrzostw świata piłkarek ręcznych, których współorganizatorami są Dania, Norwegia i Szwecja. To druga wygrana Biało-Czerwonych. W innym sobotnim spotkaniu grupy F Niemcy pokonały Iran 45:22 (25:12).
Adrian Struzik, asystent norweskiego selekcjonera Polek Arne Senstada, przed meczem z Japonkami zwracał uwagę, że droga do korzystnego wyniku w konfrontacji z szybkimi rywalkami powinna opierać się na mocnej obronie i kontratakach. W składzie Biało-Czerwonych po raz pierwszy w turnieju pojawiły się rozgrywająca Aleksandra Zimny i skrzydłowa Mariola Wiertelak, w miejsce prawej rozgrywającej Paulina Masnej i obrotowej Nikoli Głębockiej.
Tylko dwie Japonki Naoko Sahara i Mika Nagata mogły pochwalić się co najmniej 180 cm wzrostu. Siłą rzeczy to wymuszało na trenerze Shigeo Kusumoto określoną taktykę. Już pierwsza kontra Biało-Czerwonych w wykonaniu Dagmary Nocuń zakończyła się powodzeniem. W odpowiedzi Haruno Sasaki wykorzystała dwa rzuty karne. Rywalki uzyskały niewielką przewagę, którą z koła udanie golami niwelowała Marlena Urbańska. Koleżanki jednak zbyt rzadko wykorzystywały jej warunki fizyczne.
Pod koniec pierwszego kwadransa gra się wyrównała, a po "krzyżówkach" akcje skutecznie kończyła Monika Kobylińska. Po kontrze Nocuń Biało-Czerwone odzyskały prowadzenie. Gorszymi wiadomościami był kolejny uraz w meczu rozgrywającej, po Aleksandrze Rosiak, Karoliny Kochaniak-Sala, wykluczający przynajmniej na jakiś czas ich grę. Ta druga została zniesiona z boiska przez sztab medyczny polskiej ekipy.
Doskonałą partię rozgrywała Kobylińska. Po jej piątym trafieniu zrobiło się 11:9.
Wicemistrzynie Azji ani na moment nie odpuszczały i Natsuki Aizawa doprowadziła do remisu. A po chwili to ponownie Japonki były na prowadzeniu, z którego cieszyły się także tylko chwilę. Finałowe minuty pierwszej połowy to gra błędów z obu stron, które w tej części gry zaliczyły po 12 strat.
Drugą odsłonę Polki rozpoczęły od trafienia z prawego skrzydła Adrianny Górnej i obrony rzutu z 7 metrów przez jej imienniczkę, stojącą między słupkami, Płaczek. W kolejnych minutach tablica najczęściej pokazywała remis. Ze zdrowiem Rosiak nic poważnego się nie stało, czego dowodem były jej bramki zdobywane w ważnych momentach. Po golu z lewego skrzydła Darii Michalak Biało-Czerwone odzyskały trzybramkową przewagę (24:21). Azjatki podjęły ryzyko, wprowadzając do gry siódmą zawodniczkę z pola kosztem bramkarki.
Sytuację ratowała Kobylińska, która grała na niezwykle wysokiej skuteczności (9/10). Do doskonałej dyspozycji Płaczek (pięć obronionych rzutów karnych) dołączyła jej zmienniczka Barbara Zima. Chwila dekoncentracji ekipy Senstada ułatwiła jednak Japonkom odzyskanie prowadzenia (27:26). Tylko na moment, bo szala zwycięstwa ponownie przechyliła się na polską stronę.
W emocjonującej końcówce Polki grały mądrze i skutecznie. Pieczęć na zwycięstwie postawiła Kobylińska, zdobywając 11. gola. Gdy wydawało się, że kapitan Biało-Czerwonych lub ewentualnie Płaczek otrzyma nagrodę MVP, to wyróżnienie trafiło do rąk... Haruno Sasaki.
Polska - Japonia 32:30 (15:15)
Polska: Adrianna Płaczek, Barbara Zima - Aleksandra Zimny 1, Emilia Galińska 1, Monika Kobylińska 11, Magda Balsam 5, Mariola Wiertelak 1, Sylwia Matuszczyk, Adrianna Górna 1, Aleksandra Tomczyk 1, Aleksandra Rosiak 4, Marlena Urbańska 2, Daria Michalak 2, Karolina Kochaniak-Sala, Paulina Uścinowicz, Dagmara Nocuń 3.
Japonia: Sakura Kametani, Naho Saito - Mika Nagata 3, Naoko Sahara, Miyako Hatsumi 1, Yumi Kitahara, Saki Hattori 2, Chikako Kasai 2, Kaho Nakayama 2, Hikaru Matsumoto 5, Natsumi Akiyama 4, Natsuki Aizawa 5, Ayame Okada, Haruno Sasaki 6, Yuki Yoshidome, Sora Ishikawa.
W poniedziałek Polska, na zakończenie pierwszej fazy turnieju zagra z Niemcami (20.30) o pierwsze miejsce w grupie.