Jeremy Sochan zdobył dwa punkty dla San Antonio Spurs, a jego drużyna uległa Denver Nuggets 109:115 w jednym z 15 poniedziałkowych meczów NBA. W lidze nie ma już zespołu niepokonanego, gdyż Milwaukee Bucks przegrali w Atlancie z Hawks 98:117.
Reprezentant Polski wyszedł na parkiet w podstawowej piątce "Ostróg". Grał przez 28 minut, trafił jeden z czterech rzutów z gry, m.in. dwukrotnie pudłując zza linii 6,75 m. Tradycyjnie skupiony na defensywie Sochan miał cztery zbiórki, dwa przechwyty i jeden blok, a jego statystyki uzupełniły dwie asysty.
Spurs stoczyli wyrównany pojedynek z mającą wyższe aspiracje drużyną z Denver, która z bilansem siedmiu zwycięstw i trzech porażek jest trzecia w Konferencji Zachodniej. Gospodarze jeszcze cztery minuty przed końcem gry prowadzili 105:104, ale wtedy moment dekoncentracji kosztował ich stratę siedmiu punktów z rzędu i losów meczu nie udało się już odwrócić, choć przez moment zbliżyli się na dwa punkty.
Keldon Johnson zdobył 30 punktów dla Spurs, a Tre Jones dodał 20 i dziewięć zbiórek. Zespół trenera Gregga Popovicha po czwartej z rzędu porażce z bilansem 5-6 jest 10. na Zachodzie.
26 punktów i 10 zbiórek to dorobek najskuteczniejszego w barwach Nuggets serbskiego środkowego Nikoli Jokica.
W 10. występie w sezonie po raz pierwszy zatrzymani zostali Milwaukke Bucks, którzy przegrali w Atlancie z Hawks 98:117.
Do przerwy nic nie zapowiadało porażki "Kozłów", które prowadziły różnicą sześciu punktów. Miejscowi rozpędzili się w trzeciej kwarcie, którą wygrali 37:22, a w ostatniej odsłonie jeszcze powiększyli przewagę.
W szeregach Hawks zabrakło najlepszego strzelca Trae Younga, którego jednak godnie zastąpili Dejounte Murray - 25 pkt, i debiutant A.J. Griffin, który 24 ustanowił rekord kariery.
Giannis Antetokounmpo, który wrócił na parkiet po jednomeczowej absencji, uzyskał 25 pkt dla gości, którzy w przypadku przedłużenia serii wygranych zostaliby pierwszym od ośmiu lat zespołem z bilansem 10-0.
W drugiej połowie do w sumie niezłej gry dołożyliśmy więcej agresji, a w ataku byliśmy także bardziej cierpliwi i rzucaliśmy z lepiej przygotowanych pozycji. To razem przełożyło się na zwycięstwo nad najlepszym obecnie zespołem ligi - skomentował trener "Jastrzębi" Nate McMillan.
Gracze Bucks popełnili 19 strat, to najgorszy pod tym względem ich występ w sezonie. Rywale byli lepsi. Przewyższali nas energią, zwłaszcza w końcówce - ocenił skrzydłowy pokonanych Bobby Portis.
Złą passę przełamali broniący tytułu Golden State Warriors, którzy we własnej hali pokonali Sacramento Kings 116:113. To ich pierwsze zwycięstwo od sześciu spotkań.
Wynik 1,3 s przed końcową syreną dwoma celnymi rzutami wolnymi ustalił as "Wojowników" Stephen Curry, który łącznie zdobył 47 punktów.
To, co wyprawia "Steph" zapiera dech w piersiach. Wiele wspaniałych meczów za nim, a on ciągle zadziwia, chyba czasami także siebie - powiedział o Currym trener Warriors Steve Kerr.
Wśród gości wyróżnił się z 28 pkt. De'Aaron Fox. Równo z końcową syreną do remisu i dogrywki mógł doprowadzić Kevin Huerter, ale spudłował.
Nie jest łatwo być Sacramento Kings i grać przeciw mistrzom. Uważam, że Kevin był w ostatniej akcji faulowany, ale gwizdki sędziów milczały... - zaznaczył szkoleniowiec pokonanych Mike Brown.