Koszykarze Legii Warszawa w meczu inaugurującym rozgrywki Ligi Mistrzów FIBA przegrali po dogrywce z Hapoelem Holon 81:84 (21:29, 16:13, 23:11, 8:15 - 13:16). Był to debiut wicemistrzów Polski w Lidze Mistrzów.
Koszykarze Legii Warszawa, mimo że w czwartej kwarcie prowadzili 65:53 przegrali na inaugurację z mistrzem Izraela, który w poprzednim sezonie zajął czwarte miejsce w LM.
Przyjezdni, prowadzeni przez trenera kadry Izraela Guya Goodesa rozpoczęli mecz agresywnie w obronie, ale przede wszystkim bardzo skutecznie w ataku. Za trzy punkty trafiali kapitan Chris Johnson oraz Erick Green. W tej kwarcie rywale Legii trafili aż sześć z siedmiu rzutów. Hapoel prowadził w szóstej minucie 25:11, ale wejście kapitana Łukasza Koszarka pozwoliło wicemistrzom Polski uporządkować grę. Rzut z połowy boiska Janisa Berzinsa pozwolił Legii zmniejszyć straty do 21:29.
Po trzech minutach gry w drugiej części podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego odrobili wszystkie straty i po rzucie zza linii 6,75 m Grzegorza Kamińskiego wygrywali 31:30. Do końca tej kwarty trwała wyrównana walka, a po 20 minutach koszykarze z Izraela mający przewagę pod tablicami (22:13) prowadzili 42:37.
Trzecia kwarta była popisem defensywy legionistów szczególnie Koszarka i Dariusza Wyki, zaś w ataku był Devyn Marble. To po jego pięciu punktach z rzędu Legia prowadziła 60:53 po trzech kwartach. Początek ostatniej części należał do wicemistrzów Polski. Po niespełna dwóch minutach wygrywali, uzyskali najwyższą przewagę w spotkaniu 65:53 i trener Hapoelu zmuszony był do wzięcia czasu. Jego uwagi poskutkowały. Legioniści nie zdobyli punktów przez cztery minuty i rywale doprowadzili do remisu 65:65.
Potem mieli minimalną przewagę, ale kolejny remis 68:68 i dogrywkę dał Legi rzut Raya McCalluma. W dodatkowym czasie gry bardziej doświadczeni zawodnicy Hapoelu trafili więcej ważnych rzutów i popełnili mniej błędów. Prowadzili minimalnie 74:70, 78:75 i legioniści mogli tylko zmniejszać ich przewagę.
Ponad dwa tysiące kibiców, mimo porażki dziękowało swoim ulubieńcom za dobry występ w debiucie LM. Na trybunach zasiedli piłkarze Legii m.in. Bartosz Kapustka i Paweł Wszołek oraz trener zespołu Kosta Runjaic.
Po spotkaniu trener Wojciech Kamiński przyznał, że zadecydowały akcje w końcówce. Gratuluję trenerowi Hapoelu i drużynie. Bardzo dobrze rozpoczęli spotkanie, my walczyliśmy, dogoniliśmy rywali, ale w ważnym momencie meczu mieliśmy przestój. Zagraliśmy lepiej niż kilka dni temu w meczu przeciwko Śląskowi, ale i tutaj był tak jak w spotkaniu ze Śląskiej przestój, nie możemy sobie na taką grę pozwolić. W końcówce nie trafiliśmy kilku ważnych rzutów. Dziękuje kibicom za wsparcie, dali nam mnóstwo energii - powiedział trener Kamiński.
Bardziej doświadczony szkoleniowiec Hapoelu podkreślił, że w LM nie ma łatwych meczów. Gratuluję mojej drużynie, że walczyła w kluczowym momencie i "wróciła" do gry, choć przegrywała różnicą ponad 10 pkt. Odrabialiśmy straty krok po kroku, staraliśmy się grać pod kosz. Trafiliśmy też trudne i ważne rzuty. W Lidze Mistrzów nie ma łatwych meczów, powtarzam to zawsze swoim zawodnikom. Mamy nowy zespół, nowe cele i też potrzebujemy czasu. Zapytałem Łukasza Koszarka, który jest dyrektorem reprezentacji, czy nie jest zmęczony, odpowiedział że nie. On robi wiele dobrej roboty, to zawodnik myślący, dający dużo drużynie - powiedział trener Goodes.
Legia Warszawa: Devyn Marble 21, Travis Leslie 17, Ray McCallum 15, Janis Berzins 8, Geoffrey Groselle 6, Grzegorz Kamiński 5, Dariusz Wyka 4, Grzegorz Kulka 3, Łukasz Koszarek 2,Jakub Sadowski 0.
Hapoel Holon: Erick Green 19, Chris Johnson 18, Marvin Jones 11, Joe Ragland 10, Kenneth Kadji 8, Fred Bourdillion 7, Niv Msgav 6, Hayden Dalton 5, Shawn Dawson 0.