Broniący tytułu mistrza świata Formuły 1 Brytyjczyk Lewis Hamilton z zespołu Mercedesa wygrał w niedzielę na torze Suzuka wyścig o Grand Prix Japonii, 17. rundę cyklu. Umocnił się na pozycji lidera w klasyfikacji generalnej. Dzień wcześniej Hamilton po raz 80. wywalczył pole position, a po raz ósmy w tym sezonie. Drugie miejsce w GP Japonii wywalczył Fin Valtteri Bottas (Mercedes), a trzecie Holender Max Verstappen (Red Bull-TAG Heuer).
To był dla nas niesamowity weekend, mamy jako zespół dublet. Teraz z niecierpliwością czekam na wyścig w USA, gdyż lubię tor w Austin - powiedział Hamilton, który już za dwa tygodnie może sobie zapewnić piąty w karierze tytuł mistrza świata.
Wicelider MŚ Niemiec Sebastian Vettel z Ferrari uplasował się na szóstej pozycji i na cztery wyścigi przed końcem sezonu traci do Hamiltona już 67 pkt.
W Japonii obaj kierowcy teamu Mercedesa, którzy w sobotę najlepiej wypadli podczas walki o pole position, nie popełnili praktycznie żadnych błędów. Dobrze wystartowali, nie dali się żadnemu z rywali wyprzedzić, a w trakcie wyścigu bez problemów kontrolowali sytuację na torze. Hamilton jechał non stop z "bezpieczną" przewagą, za jego plecami rywali pilnował Bottas. W drugiej połowie dystansu Fin musiał odpierać ataki Verstappena, który w pewnym momencie miał tylko pół sekundy straty.
Jednak Holender nie ustrzegł się błędów, na jednym z zakrętów wypadł z toru, później miał problemy z silnikiem i ostatecznie zrezygnował z próby wyprzedzenia Bottasa i wywalczenia w Japonii drugiego miejsca.
Verstappen w Japonii miał dwie "przygody" z innymi kierowcami, jedna z nich - gdy Holender wypchnął z toru Fina Kimiego Raikkonena z Ferrari - zakończyła się karą pięciu sekund. Inna, gdy nie przepuścił wyprzedzającego go Vettela i doszło między nimi do kontaktu, została przez sędziów potraktowana łagodnie, bez kary. Ta "przygoda" gorzej zakończyła się dla Vettela, który z czwartej pozycji spadł na koniec stawki i później musiał się przebijać do czołowej dziesiątki.
Kierowca Red Bulla był zaskoczony ukaraniem go przez sędziów.
Uważam, że ukaranie mnie pięcioma sekundami karnymi jest śmieszne. Nic złego nie zrobiłem świadomie i z premedytacją, Kimi mógł zaczekać, aż wrócę na tor. To nie była żadna kolizja, tylko się lekko dotknęliśmy kołami - przyznał Verstappen.
Ponownie słabiutko wypadli reprezentanci ekipy Williams, gdzie kierowcą testowym i rezerwowym jest Robert Kubica. Zajęli dwa ostatnie miejsca: Rosjanin Siergiej Sirotkin był 16., a Kanadyjczyk Lance Stroll - 17.
Następna runda GP F1 - wyścig o GP USA - odbędzie się 27 października.
(ph)