Osiem tytułów mistrza Polski i więcej nie będzie. Jeden z najdłużej grających hokeistów w polskiej lidze Leszek Laszkiewicz podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. Laszkiewicz był pierwszym hokeistą w ekstralidze, który przekroczył tysiąc punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, gdzie liczone są bramki i asysty. O tym, czy trudno było zawiesić łyżwy na kołku i o plany po zakończeniu kariery - z byłym reprezentantem Polski w hokeju Leszkiem Laszkiewiczem rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.

Osiem tytułów mistrza Polski i więcej nie będzie. Jeden z najdłużej grających hokeistów w polskiej lidze Leszek Laszkiewicz podjął decyzję o zakończeniu sportowej kariery. Laszkiewicz był pierwszym hokeistą w ekstralidze, który przekroczył tysiąc punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, gdzie liczone są bramki i asysty. O tym, czy trudno było zawiesić łyżwy na kołku i o plany po zakończeniu kariery - z byłym reprezentantem Polski w hokeju Leszkiem Laszkiewiczem rozmawiał Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM.
Leszek Laszkiewicz (P) w ataku na bramkę Włocha Andreasa Bernarda (L) w meczu w 2015 roku / Jacek Bednarczyk /PAP

Wojciech Marczyk: Czy decyzja o zakończeniu kariery była łatwa? Trudno było zrezygnować?

Leszek Laszkiewicz: Zawsze bałem się tego momentu, kiedy powiem, że muszę skończyć karierę. Nie wyobrażałem sobie tego, bo hokej to jest całe moje życie. To robię od dziecka. Praktycznie mając 6, 7 lat zacząłem grać w hokeja i do 40. roku życia grałem. Tak naprawdę tylko to potrafię robić. Zawsze sobie mówiłem, jaki to będzie dzień, jak będę musiał skończyć. Że sobie nie poradzę. Ale teraz miałem czas - ponad 3 miesiące - na rehabilitacjach, czas rożnych przemyśleń i oswojenia się z tą myślą, że będę musiał powiedzieć dość. Teraz mogę powiedzieć z pełną powagą, że jestem oswojony z tą myślą i teraz jest mi łatwiej powiedzieć, że muszę skończyć.

W Twoim przypadku chyba zdrowie pomogło w podjęciu decyzji?

Tak można powiedzieć. Tak jak wspominałem, te trzy miesiące, które miałem, pomogły mi przemyśleć różne sprawy i być zdecydowanym na to, że teraz muszę podjąć tą decyzję. 

A jak na teraz wygląda Twoja sytuacja zdrowotna? Jak plecy?

Niestety po paru miesiącach rehabilitacji cały czas doskwiera mi ten ból. Są to objawy rwy kulszowej. Promieniuje mi to do nogi i cały czas mi to dokucza. Dlatego też podjąłem tę decyzję, że kończę z hokejem. Na dziś czekam na termin zabiegu. Do tego czasu cały czas będę się rehabilitował. Może jest szansa, że to puści.

Ty tak do końca z hokejem nie kończysz, bo wszystko wskazuje na to, że zostaniesz w swoim obecnym klubie, czyli w Jastrzębiu?

Nie jest to jeszcze oficjalnie potwierdzone. Poczekajmy kilka dni i na pewno będzie jakaś decyzja ogłoszona. Bardzo się cieszę, że dostałem w ogóle propozycję. Będę dalej w tym, co kocham, co uwielbiam i umiem robić. Mam nadzieję, że moje doświadczenie będzie w przyszłości bezcenne.

40 lat masz na karku. Przez ten czas na pewno dużo wspomnień się zebrało. Jesteś pierwszym hokeistą, który w Polsce przekroczył liczbę tysiąca punktów w klasyfikacji kanadyjskiej.

Do mnie ta informacja dotarła rok temu, kiedy zadzwonił do mnie Sebastian Królicki z portalu Hokej.net i oznajmił, że osiągnąłem tysięczny punkt w klasyfikacji kanadyjskiej - jakp pierwszy hokeista w Polsce. Naprawdę byłem tym mocno zaskoczony, ale też byłem z tego dumny, że już tyle asyst, tyle bramek nawpadało. Niesamowicie się cieszyłem z tego powodu. Duma mnie rozpiera.

Masz jakiś taki jeden mecz, który będziesz pamiętał do końca życia?

Tych meczy było dużo. Mógłbym teraz godzinami opowiadać, bo ta kariera moja była naprawdę owocna. Dużo medali zdobyłem i zawsze - jak wywiadach wspominam - wszystkie złote medale to jest bezcenna rzecz dla mnie. I ta radość po zdobyciu złota to jest ukoronowanie całego ciężkiego sezonu.  A jeżeli chodzi o jedno takie spotkanie, to w Krakowie miałem taki jeden mecz, który zapadł mi w pamięci. W pierwszym meczu finałowym graliśmy z Tychami. Przegrywaliśmy do 59 minuty 2:4. Została nam niecała minuta, udało nam się dwie bramki strzelić i wyrównać spotkanie. Później w karnych przesądziłem o wygraniu spotkania przez moją drużynę. To był naprawdę niezapomniany mecz.

A jak to się wszystko zaczęło? Skąd pasja do hokeja? Ktoś cię zaraził?

Mówi o dwa lata starszy brat Daniel jak pierwszy zaczął uczęszczać na zajęcia na lodowisku. Ja zacząłem przychodzić na lodowisko podpatrywać go bo miałem niedaleko. Chyba jakieś 800 metrów. Z tego powodu prawie codziennie tu przebywałem. Podpatrywałem, jak mój brat trenuje i strasznie mi się to spodobało. W szkole podstawowej na lekcję przyszedł pan dyrektor i ogłosił, że będzie utworzona klasa o charakterze hokejowym. Ja się zaraz do niej zgłosiłem i tak to się zaczęło.

Polska hokejowa liga jest dziś mocniejsza słabsza niż wtedy, gdy Ty zaczynałeś?

Ja zaczynałem jeszcze na odkrytym lodowisku. To były zupełnie inne czasy. Teraz młodzi mają o wiele lepiej - jest chociażby kryte lodowisko. Na pewno od lat w Polsce nie zmieniała się liczba uzdolnionej młodzieży. Tylko cały czas kuleje szkolenie młodzieży w Polsce. Z tym nie robi się nic od 20 lat. Każdy mówi, że od tego trzeba zacząć, ale praktycznie nikt z tym nic nie robi i z tego powodu nasz hokej utrzymuje się cały czas w tym samym miejscu.

Szykują się jakieś mecze pożegnalne?

Na pewno tak. Są różne pomysły, ale to na pewno nie będzie w najbliższej przyszłości. Wszystko z powodu mojej kontuzji pleców. Na razie wszyscy dzwonią, dziękują. Ja też bardzo dziękuję, to jest bardzo miłe.

oprac.