Koszykarze Górnika Zamek Książ Wałbrzych zdobyli po raz pierwszy w historii Puchar Polski. W finale Pekao S.A. Pucharu Polski w Sosnowcu pokonali wicemistrza kraju Kinga Szczecin 80:78. Drużyna z Dolnego Śląska jest beniaminkiem ekstraklasy, na najwyższy poziom rozgrywek wróciła po 15 latach przerwy.

Gotcher najlepszym zawodnikiem

Punkty decydujące o sukcesie zespołu trenera Andrzeja Adamka, rodowitego wałbrzyszanina, zdobył Amerykanin Toddrick Gotcher, gdy zegar wskazywał sekundę do końca czwartej kwarty.

Górnik Zamek Książ Wałbrzych pokonał drużynę King Szczecin 80:78 (19:13, 22:16, 16:27, 23:22).

Najlepszym zawodnikiem (MVP) finału został uznany Gotcher. Do dekoracji zaprosił jednak drugiego z liderów Górnika Ikeona Smitha. Jeden otrzymał statuetkę (Gotcher), a drugi wysokiej klasy zegarek marki Aerowatch. Po raz drugi z rzędu czerwone czapeczki dla zwycięzców Pekao S.A. PP założyli na głowę współkapitan Górnika Dariusz Wyka oraz Grzegorz Kulka, którzy przed rokiem cieszyli się w Sosnowcu z równie sensacyjnego sukcesu Legii Warszawa.

Koszykarze beniaminka bez respektu podeszli do finałowej rywalizacji z wicemistrzem Polski ze Szczecina. Choć wałbrzyszanie mieli przewagę od początku do końca i prowadzili nawet różnicą 16 punktów, to ostatnia kwarta była niezwykle emocjonująca, a prowadzenie zmieniało się niemalże co akcję.

Atak wałbrzyszan napędzał duet Gotcher - Smith, ale każdy zawodnik przebywający na parkiecie wywiązywał się ze swoich zadań. W 6. minucie wałbrzyszanie wygrywali 14:7, a zawodnicy Kinga, mimo że mieli przewagę pod tablicami, nie potrafili jej spożytkować.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Zespół trenera Adamka nie zwalniał tempa w drugiej kwarcie. Po kontrataku i punktach Gotchera oraz niesamowitych akcjach Smitha było 28:18 i szkoleniowiec Kinga Arkadiusz Miłoszewski zmuszony był do wzięcia czasu. Jego uwagi nie zmieniły sytuacji, rozpędzeni "Górnicy" dopingowani entuzjastycznie przez kilkuset kibiców wygrywali 36:23, a po chwili 39:23. Zupełnie niewidoczny był dotychczasowy lider Kinga Isaiah Whitehead, który w pierwszej połowie nie trafił żadnego z pięciu rzutów i popełnił trzy straty.

W końcówce dwa z rzędu rzuty zza linii 6,75 m serbskiego rozgrywającego Jovana Novaka, oddawane w charakterystyczny sposób z wysunięciem kolana, zmniejszyły przewagę wałbrzyszan. Po 20 minutach było 41:29, bo gracze Kinga mieli zaledwie 30 procent skuteczności z gry i nie wykonywali żadnego rzutu wolnego.

Szczecin odrabia straty

Druga połowa to odrabianie strat przez szczecinian, którzy aktywniej bronili i podejmowali lepsze decyzje w ataku. Punkty Dziewy, Novaka, Nicholsona pozwoliły im trzy razy w tej kwarcie zmniejszyć przewagę rywali do punktu (48:49, 50:51, 52:53), ale za każdym razem gracze beniaminka odpowiadali punktami, nie dając się dogonić.

Emocje sięgnęły zenitu w połowie czwartej kwarty. W 34. minucie pierwsze punkty i to rzutem zza linii 6.75 m uzyskał Whitehead i King prowadził 62:61. Gotcher trafił dwa razy zza linii 6,75 m, ale tym samym odpowiedzieli Whitehead i Dziewa. Na niespełna cztery minuty przed końcem czwartej kwarty był remis 70:70.

Kolejne akcje to popis Novaka, który ściągnięty został w trakcie sezonu w miejsce kontuzjowanego Andrzeja Mazurczaka. King wygrywał 75:73, ale tylko przez chwilę, bo za trzy trafił Kulka. Dziewa rzutami wolnymi po raz kolejny doprowadził do remisu 76:76 i 78:78 na trzy i pół sekundy przed końcem czwartej kwarty. Wydawało się, że w finale "pachnie" dogrywką.

Trener Adamek wziął jednak czas i rozrysował akcję, jego podopieczni bezbłędnie wykonali taktyczne założenie i piłkę w koszu umieścił Gotcher. Po chwili cały zespół Górnika wbiegł na parkiet, by świętować niesamowity i niespodziewany sukces beniaminka.

W półfinałach PP wałbrzyszanie rozbili PGE Start Lubin 88:60, a zespół ze Szczecina wygrał z Anwilem Włocławek 77:73.

Górnik Zamek Książ jest ekstraklasowym beniaminkiem. Klub osiągał największe sukcesy w latach 80. XX wieku. Wrócił na najwyższy poziom rozgrywek po 15 latach.

Pierwszym zdobywcą Pucharu Polski byli koszykarze Polonii Warszawa, którzy w 1934 roku w turnieju noszącym nazwę Puchar Polskiego Związku Gier Sportowych, pokonali zespół YMCA Kraków 43:30.

Najwięcej trofeów ma Śląsk Wrocław - 14.