Magdalena Fręch po raz pierwszy w karierze awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju tenisowego US Open. Polka pokonała wyżej notowaną Amerykankę Emmę Navarro 7:6 (12-10), 1:6, 6:2 z USA i jej kolejną rywalką będzie rozstawiona z numerem 10. Czeszka Karolina Muchova.
To było piąte podejście Magdaleny Fręch do US Open. Wcześniej dwa razy nie udało się jej przebrnąć kwalifikacji, a w latach 2019 i 2022 nie zdołała wygrać spotkań pierwszej rundy.
Można powiedzieć, że do trzech razy sztuka! Ponadto grałam też dziś na korcie nr 6, na którym tu jeszcze nie przegrałam - powiedziała po meczu Polka.
Pierwszy set meczu z Navarro był szalenie nerwowy i doszło w nim do sześciu przełamań. 22-latka z USA prowadziła już 5:3, ale łodzianka odrobiła straty i doprowadziła do tie-breaka. W nim Fręch obroniła aż sześć piłek meczowych.
Po pierwszych dwóch piłkach, jak zrobiło się 4-6, poczułam, że przeciwniczka to też człowiek, który ma emocje i dlatego nie grała zbyt pewnie. Wiedziałam, że jeśli wytrzymam i doprowadzę do wyrównania, to będę bliżej zwycięstwa. Nie było to łatwe do wytrzymania, aczkolwiek bardzo się cieszę z takiego obrotu sprawy i ze zwycięstwa w tym secie, bo to było w tym wszystkim najważniejsze. A z tylu zwrotów akcji i nadmiaru emocji na pewno ucieszyli się kibice - podkreśliła Polka.
Pierwszy set - trwający o 11 minut dłużej niż cały mecz Igi Świątek ze Szwedką Rebeccą Peterson - kosztował Fręch sporo wysiłku, dlatego drugiego oddała stosunkowo łatwo 1:6. W trzecim Polka się przegrupowała i od stanu 2:2 nie dała rywalce wygrać ani jednego gema. Po ostatniej piłce uradowana podopieczna trenera Andrzeja Kobierskiego, mimo zmęczenia, długo rozdawała autografy i pozowała do zdjęć z kibicami.
Przełomowy był ten gem na 3:2, kiedy wróciłam z 0:40. Wstąpiła we mnie nowa energia i nie wypuściłam okazji z ręki. A pomeczową radość była spowodowana pierwszą wygraną w turnieju głównym w Nowym Jorku, a także tym, że rankingowo wzbogacę się o przynajmniej 70 punktów - przyznała Fręch.
Teraz 25-latkę czeka mecz z Muchovą. Czeszka potrzebowała niewiele ponad godzinę, aby pokonać Australijkę Storm Sanders 6:4, 6:0. Będzie to drugie starcie Fręch z Muchovą. W listopadzie ubiegłego roku Polka uległa jej w meczu Polska - Czechy podczas rozgrywek Billy Jean King Cup.
Nie oglądałam jej meczu, bo grała w tym samym czasie co ja, ale do środy mam czas na regenerację. Jeszcze chwilę się podelektuję zwycięstwem i zaraz potem rozpocznę przygotowania do meczu z Karoliną - zakończyła Fręch.