Polska pokonała Danię 3:2 w towarzyskim meczu rozegranym na PGE Arenie w Gdańsku. Bramki dla podopiecznych Waldemara Fornalika zdobyli Mateusz Klich, Waldemar Sobota i Piotr Zieliński. To pierwsze zwycięstwo polskiej reprezentacji w historii występów na stadionie w Gdańsku.
Pierwszym zaskoczeniem jeszcze przed meczem, był skład polskiej reprezentacji. W obronie pojawił się debiutujący w kadrze Łukasz Szukała ze Steauy Bukareszt. Waldemar Fornalik miał kłopoty ze skompletowaniem obrony, bo kontuzjowani są Bereszyński, Piszczek i Boenisch. Z kolei na pozycji ofensywnego pomocnika wystąpił Mateusz Klich i to okazało się skutecznym posunięciem. W 4. minucie po płaskim dośrodkowaniu w pole karne Błaszczykowskiego, Klich pięknym strzałem pokonał Andersena i Polacy prowadzili 1:0.
Początkowe minuty dawały nadzieję na dobry mecz i dobry wynik. Jednak już w 18. minucie rywale wyrównali. Pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się Eriksen. Ten gol jakby podłamał biało-czerwonym skrzydła. Podopieczni Fornalika zaczęli się gubić przede wszystkim w obronie. Ataki też wyglądały chaotycznie, ale przynajmniej mieliśmy kilka dobrych okazji. Dobrej sytuacji nie wykorzystał za to Jędrzejczyk, a Lewandowski trafił w poprzeczkę - choć sędzia dopatrzył się zagrania ręką.
Coraz większa liczba błędów w obronie zemściła się w ostatniej minucie pierwszej połowy. Dośrodkowanie z lewej strony na długi słupek, Braithwaite wyskoczył wyżej od Soboty i pewnie pokonał Szczęsnego. Gol do szatni, w której w przerwie na pewno było nerwowo. Fornalik zdecydował się na dwie zmiany - na ławce został Szczęsny, którego zmienił Artur Boruc. Na boisko wybiegł także Piotr Zieliński zamiast Przemysława Kaźmierczaka.
Drugą połowę Polacy rozpoczęli ze sporym animuszem. Ataki sunęły pod duńską bramkę raz lewą, raz prawą stroną. Dwoił się i troił Błaszczykowski, piłki szukał Lewandowski, ale ta nie mogła znaleźć drogi do siatki. Aż do 59. minuty, kiedy znów Błaszczykowski wyłożył piłkę jak na tacy, a Waldemar Sobota skierował ją do bramki obok duńskiego bramkarza. Wielka radość, a po chwili prawdziwa eksplozja radości na trybunach, bo dosłownie minutę później Klich odegrał piłkę do Zielińskiego, a ten huknął nie do obrony.
Prowadząc 3:2 Polacy zwolnili trochę tempo gry, niestety pojawiły się znów błędy w obronie. Tym razem Duńczycy nie potrafili ich wykorzystać, a pewnym punktem naszej defensywy okazał się Boruc. Akcje Polaków próbował konstruować niezmordowany Błaszczykowski, jak lew walczył Sobota, ale kolejnego gola nie udało się już strzelić. Polacy pokonali Danię 3:2. Reprezentacja wygrała pierwszy w historii mecz rozgrywany na stadionie w Gdańsku. Teraz trzeba powtórzyć ten wyczyn w meczu eliminacji mistrzostw świata z Czarnogórą.
(abs)