"Teraz czas na odpoczynek" - powiedział Eryk Goczał, który zwyciężył w 45. Rajdzie Dakar w klasie lekkich pojazdów SSV (UTV). Na trzecim miejscu imprezę ukończył jego ojciec Marek. W rywalizacji wystartował także Michał Goczał (brat Marka), który w tej samej klasie zajął siódme miejsce.
Eryk Goczał podczas konferencji prasowej podkreślił jednak, że wspomniany odpoczynek będzie "szybki".
Chciałbym, aby on tak szybki jak ten rajd, tak aby jak najwięcej czasu wykorzystać do dobrego przygotowania się do następnego sezonu - powiedział.
Przyznał, że dopiero zaczynają opadać emocje związane z odniesionym sukcesem. Czuje oczywiście radość, ale także dumę, że zaowocowała ciężka, kilkuletnia praca.
Dodał, że największe emocje zaczęły się na dwa dni przed końcem rajdu, kiedy wspólnie z resztą teamu zadecydowali, że stawiają wszystko na jedna kartę, że zaczyna podczas jazdy podejmować duże ryzyko.
O sukcesie zadecydowała szybkość, z jaką jechałem. Zaprocentowało też oszczędzanie sprzętu na trasie. Mój rywal do zwycięstwa popsuł swój pojazd na ostatnim odcinku - podkreślił.
Przyznał, że w trakcie rywalizacji miał kilka kryzysów. Zaskoczyła go też niska temperatura i opady deszczu.
Nie ma jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość: Na pewno chciałbym walczyć w jak najwyższej klasie. Zawsze marzyłem o rywalizacji tymi "prawdziwymi" samochodami, a nie w klasie lekkiej. Krok po kroku jest to przygotowanie do tego - zapewnił.
Zawodnik jadący z hiszpańskim pilotem Oriolem Meną był objawieniem Dakaru. Dopiero w listopadzie uzyskał prawo jazdy i niespełna dwa miesiące później został najmłodszym w historii kierowcą startującym w tym najtrudniejszym off-roadowym rajdzie na świecie (ma 18 lat). Wygrał w sumie cztery etapy.
Spotkanie z nim oraz pozostałymi dwoma członkami rodziny odbyło się w Energylandii w Zatorze, gdyż Marek Goczał jest właścicielem tego parku rozrywki.
Tata Eryka żałuje, że Polakom nie udało się zająć trzech pierwszych miejsc. Zapowiedział jednak, że w 2024 r. on i pozostali członkowie rodziny wrócą, aby to osiągnąć.
Michał Goczał powiedział, że dwa razy płakał podczas Rajdu Dakar. Raz było to ze smutku, po tym jak okazało się, że z powodu awarii sprzętu stracił szansę na zajęcie miejsca na podium. Drugi raz było to ze szczęścia, gdy stało się jasne, jaki sukces odniesie Eryk.
Eryk Goczał został trzecim polskim triumfatorem Dakaru - po kierowcy quada Rafale Soniku i Dariuszu Rodewaldzie, który w tym roku jako mechanik holenderskiej ciężarówki po raz trzeci wpisał się na listę zwycięzców.
Rajd Dakar rozpoczął się prologiem 31 grudnia, zaś zakończył w połowie stycznia. Trasa w Arabii Saudyjskiej poprowadziła zawodników z plaż Morza Czerwonego do miasta Dammam nad Zatoką Perską.