"Ten wyścig na pewno był zaskakujący. Pewne wyobrażenia zostały zweryfikowane. Wyobrażenia na temat tego, co będzie się tam działo. Jakie będą moje reakcje, jakie będą reakcje teamu" - mówi w rozmowie z Urszulą Gwiazdą, paralotniarka Dominika Kasieczko, która w czerwcu brała udział w Red Bull X-Alps. "To było mega doświadczenie. Brałem udział w podobnych zawodach, ale o połowę krótszych. Również w Alpach. Ale inaczej to wyglądało. Technicznie było łatwiej. Góry były niższe" - dodaje Maciej Nawrot z polskiego teamu, który również "ścigał" się w górach.
Spodziewałam się, że będę przekraczać granice mojej wytrzymałości fizycznej i psychicznej. A ten wyścig pokazał moje słabości. Zaskoczyła mnie moja reakcja na presję - podkreśla Dominika Kasieczko. Postawiłam sobie wysoko poprzeczkę i chyba mnie to zjadło.
Decyzje, które podejmowałam mogły być lepsze. Wygrywa ten, kto popełnia jak najmniej błędów. Błędy, które popełniasz kumulują się i nie ma od nich odwrotu. One nie zerują się następnego dnia - opowiada Dominika Kasieczko.
Zaczęliśmy walczyć o pozostanie w stawce, więc stres jeszcze bardziej wzrósł - dodaje.
Nie zagrała nam strategia. Nie wystarczy być przygotowanym fizycznie i dobrze latać. Wszystko musi być dobrze zgrane. Machina przygotowań ruszyła jesienią. Jeszcze czegoś takiego nie przeżyłam. Ważna lekcja, ogromne doświadczenie, wiem już nad czym pracować - opowiada gość RMF FM.
Następna edycja za dwa lata. Jest ogromny niedosyt. Nie chcę się zapisać na kartach tego wyścigu tak jak się zapisałam. To nie jest moje ostatni słowo - zaznacza Dominika Kasieczko w rozmowie z dziennikarką RMF FM Urszulą Gwiazdą.
To było mega doświadczenie. Brałem udział w podobnych zawodach, ale o połowę krótszych. Również w Alpach. Ale inaczej to wyglądało. Technicznie było łatwiej. Góry były niższe - dodaje Maciej Nawrot.
Zarówno Dominika Kasieczko jak i Maciej Nawrot podkreślają: dalej robimy swoje.
Dominika Kasieczko jest pierwszą kobietą, która reprezentowała Polskę w jednym z najtrudniejszych rajdów przygodowych w Alpach.
Znalazła się w prestiżowym gronie 32 pilotów i pilotek na świecie, którzy podjęli wyzwanie przemierzenia Alp od Salzburga po Monako tylko na paralotni i własnych nogach.
Na pokonanie trasy drużyny miały 12 dni. Co dwa dni odpadał zawodnik, który znalazł się na końcu stawki.
Dominika Kasieczko zajęła 31 miejsce. Pytana, kto zamykał stawkę, odpowiada: kolega z Libanu.