Maja Włoszczowska zdobyła w szwajcarskim Champery srebrny medal mistrzostw świata w kolarstwie górskim. "Była szansa na złoto, ale ze srebra także jestem bardzo zadowolona" - powiedziała zawodniczka. Przełomowym momentem wyścigu był defekt koła Włoszczowskiej.
Polka musiała pchać rower pod górę i biec do boksu technicznego, żeby wymienić oponę. Potem goniła uciekającą Kanadyjkę Catharine Pendrel, z którą przegrała ostatecznie tylko o 28 sekund.
Patrząc na czasy poszczególnych rund i odejmując to, co straciłam wskutek defektu, to faktycznie, była wielka szansa na złoty medal, choć oczywiście w bezpośredniej walce Catharine mogłaby z siebie wykrzesać jeszcze dodatkowe siły. Wcześniej, gdy jechałyśmy razem, widziałam, że na podjazdach byłam w stanie ją wyprzedzić, więc wydaje mi się, że byłam dzisiaj trochę od niej silniejsza. Ale trudno, taki jest sport i defekty są wpisane w tę dyscyplinę, zdarzają się każdemu. Cieszę się, że mimo tych technicznych problemów udało mi się zdobyć srebrny medal - powiedziała Włoszczowska.
Biegłam i jechałam na przebitej gumie około półtora kilometra. To przynajmniej półtorej minuty. Dobiłam koło na jakimś ostrym kamieniu, którego nie zauważyłam, bo jechałam w tym momencie za Catharine. Nie myślałam kurczę, straciłam złoto, ale żeby jak najszybciej dostać się do boksu technicznego, naprawić i brać się do odrabiania strat. Ta gonitwa kosztowała mnie mnóstwo sił - dodaje zawodniczka.
Był mały kryzys, gdy jechałam z Evą Lechner. Bałam się, że dogoni nas Irina Kalentiewa i że w ogóle stracę miejsce na podium. Nogi mi odmawiały posłuszeństwa. Eva bardzo mocno przyspieszała i wjeżdżała na zjazd przede mną. Czułam, że energia ze mnie ucieka. Dużo piłam, jadłam, ale gonitwa i dystans robiły swoje. Jak widać, mimo wszystko lepiej wytrzymałam wyścig niż Włoszka - opowiada Włoszczowska.
Polka cieszy się, że mistrzynią świata została jej przyjaciółka Pendrel. Uważam, że Catharine jak nikt inny zasłużyła na tęczową koszulkę. Na igrzyskach była czwarta, przed rokiem u siebie w mistrzostwach świata znów czwarta, teraz wygrywa wszystkie Puchary Świata, więc należał się jej ten złoty medal -podkreśla.
Zawodniczka zadedykowała srebrny medal swojemu dziadkowi, który zmarł półtora tygodnia temu. Miał tu przyjechać - dodała.