Arkadiusz Milik zdobył piątą bramkę w ligowym sezonie dla Napoli, które przegrało na wyjeździe z Romą 1:2 w 11. kolejce włoskiej ekstraklasy. Polski piłkarz trafił w czwartym ligowym meczu z rzędu. Łącznie ma na koncie 32 gole w Serie A i tym samym wyprzedził Zbigniewa Bońka.
Sytuacja Milika przypomina nieco przypadek Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium. Obaj polscy napastnicy trafiają regularnie do siatki (przy czym Milik zaczął w październiku), ale ich zespoły mają ostatnio kłopoty z wygrywaniem.
W sobotę napastnik Napoli strzelił gola 72. minucie, trafiając z bliska do bramki po świetnym dośrodkowaniu Meksykanina Hirvinga Lozano. Jak się okazało, ustalił wynik meczu, przegranego przez jego zespół 1:2.
Milik (w końcówce zobaczył żółtą kartkę) grał całe spotkanie, podobnie jak pomocnik gości Piotr Zieliński. Pierwszy z nich mógł zdobyć gola już wcześniej. Miał swoje szanse, a najbliżej był krótko przed przerwą - trafił wówczas w poprzeczkę, a po chwili Zieliński w... słupek.
Gole dla rzymian zdobyli Nicolo Zaniolo i z rzutu karnego sprowadzony latem z Fiorentiny Francuz Jordan Veretout. Prowadzenie gospodarzy mogło być jeszcze wyższe, ale w 26. minucie Serb Aleksandar Kolarov nie wykorzystał rzutu karnego.
Dla Milika to piąte trafienie w obecnym sezonie Serie A. Polak po problemach zdrowotnych i braku skuteczności na początku sezonu, w październiku "przełamał się" i trafia regularnie do siatki. Najpierw 25-letni zawodnik strzelił gola dla reprezentacji w wygranym 2:0 w Warszawie meczu eliminacji Euro 2020 z Macedonią Północną.
19 października trafił w meczu z Veroną (2:0), w następnej kolejce pokonał bramkarza SPAL (1:1), a w środę zdobył bramkę z Atalantą Bergamo (2:2).
Łącznie Milik ma 32 gole w historii występów we włoskiej ekstraklasie. To oznacza poprawienie osiągnięcia prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniewa Bońka (31), który w Serie A zdobywał bramki dla Juventusu Turyn i Romy.