Wisły Kraków, 25-krotnego mistrza kraju, z powodów finansowych zabraknie w najbliższych rozgrywkach ekstraklasy koszykarek. "To porażka wszystkich ludzi związanych z tym klubem. Trudno się z tym pogodzić" – przyznała wychowanka i była znakomita zawodniczka "Białej Gwiazdy" Ewelina Kobryn.
Sekcja koszykówki kobiet w Wiśle została powołana w 1946 roku. Cztery lata później zespół zapewnił sobie prawo gry w pierwszej lidze i od tej pory zawsze występował na najwyższym szczeblu. Gdy 1956 roku trenerem drużyny został Ludwik Miętta-Mikołajewicz, wiślaczki zaczęły dominować w kraju. Szkoleniowiec ten doprowadził zespół do 14 tytułów mistrza Polski, w 1970 roku wywalczył drugie miejsce w Pucharze Europy. Wypromował wiele gwiazd, jak: Halina Iwaniec, Halina Kaluta, Grażyna Sewreryn, Anna Jaskurzyńska-Jelonek.
W latach 90. Wisła przeżywała nieco gorsze chwile, ale mimo to zawsze liczyła się w ligowej rywalizacji.
Nowa era sekcji zaczęła się 13 czerwca 2003 roku. Wówczas podpisano umowę sponsorską w firmą Can-Pack, która zapewniła ogromne, jak na polskie warunki, środki finansowe przez następne 15 lat. W tym czasie koszykarki z białą gwiazdą na koszulkach wywalczyły osiem mistrzowskich tytułów, a w rozgrywkach Euroligi awansowały do decydujących turniejów - Final Four w 2010 roku i Final Eigth rok później. Przy Reymonta kibice mieli okazję podziwiać wielkie gwiazdy żeńskiego basketu: Annę deForge, Chamique Holdsclaw, Erin Phillips, Jantel Lavender, Tinę Charles czy Courtney Vandersloot.
Wysłużona hala podczas ważnych spotkań pękała w szwach, atmosfera na trybunach była niesamowita. Wiślaczki były w stanie wypełnić, podczas gościnnego występu euroligowego, nawet Tauron Arenę Kraków. Ich mecz z Dynamem Kursk w 2016 roku oglądało 13 tysięcy kibiców, co było europejskim rekordem frekwencji na spotkaniu koszykarek.
Wisła po raz ostatni prymat w kraju świętowała w 2016 roku. Potem było już gorzej - srebrny medal rok później i czwarta lokata w następnym sezonie. Wtedy też, po raz pierwszy w erze Can-Packu, nie udało się zapewnić awansu do rozgrywek Euroligi.
Czarne chmury nad drużyną zaczęły się pojawiać wiosną 2019. Drużyna spisywała się kiepsko i zajęła dopiero siódme miejsce w lidze, a firma Can-Pack mocno ograniczyła finansowanie drużyny i przestała być sponsorem tytularnym.
Prowadziliśmy wtedy negocjacje z inną dużą, międzynarodową firmą, wszystko było już praktycznie ustalone, ale ostatecznie jedna z agencji nie udzieliła na tyle mocnej rekomendacji odnośnie korzyści ze sponsoringu żeńskiej koszykówki, że do podpisania umowy nie doszło - tłumaczyła wiceprezes TS Wisła i była koszykarka tego klubu Dorota Gburczyk-Sikora.
Już wtedy start zespołu w rozgrywkach ekstraklasy stanął pod znakiem zapytania. Wisła miała przeszacowany budżet, dodatkowo musiała zapłacić byłej zawodniczce Dominice Owczarzak blisko sto tysięcy złotych zaległego kontraktu po tym, jak przegrała proces przed Koszykarskim Trybunałem Arbitrażowym. Władze Wisły w 2017 roku rozwiązały z nią kontrakt, gdy przeprowadziła zabieg rekonstrukcji zerwanych więzadeł kolana w innym szpitalu niż wytypował klub.
Wisła musiała nawet przełożyć terminy dwóch pierwszych meczów, gdyż nie mogła zarejestrować zagranicznych koszykarek. Ostatecznie, m.in. dzięki wsparciu kibiców, którzy zebrali około 60 tys. zł., udało się osiągnąć porozumienie z byłą zawodniczką i drużyna mogła przystąpić do rywalizacji.
Zespół prowadzony przez trenera Stefana Svitka spisywał się na miarę swoich, znacznie już skromniejszych, możliwości. Sprawił kilka niespodzianek i ostatecznie zakończył sezon na siódmym miejscu. Jednak już podczas ostatnich spotkań można było wyczuć, że może to być pożegnanie Wisły z ekstraklasą.
Obecnym władzom TS Wisła - prezesowi Rafałowi Wisłockiemu i wiceprezes Gburczyk-Sikorze - nie udało się zabezpieczyć budżetu na nowy sezon. Jak zapewniali, wysyłano maile z ofertami współpracy do wielu firm, ale bez efektu.
W poprzednim sezonie ogłoszono podpisanie umowy z Hotelem Witek, ale sponsor nie zapłacił ani jednej faktury wystawionej przez klub i sprawa trafiła do sądu. W Krakowie, w przeciwieństwie do innych ośrodków, kluby utrzymujące zawodowe drużyny nie mogą liczyć na konkretniejsze wsparcie z miejskiego budżetu. W zeszłym sezonie nawiązano współpracę z Urzędem Marszałkowskim Województwa Małopolskiego, ale z uwagi na pandemię koronawirusa wparcie finansowe z tej strony zostało mocno ograniczone.
Jak wyjawiła Gburczyk-Sikora, do ostatniej chwili trwały rozmowy z jedną z firm, która mogłaby uratować sekcję. Ostatecznie jednak do podpisania umowy nie doszło, a ta firma - choć w mniejszym zakresie - ma zostać sponsorem... koszykarzy Wisły, którzy mają wystartować w rozgrywkach pierwszej ligi (drugi poziom).
W tym roku minimalny budżet dla zespołów ekstraklasy kobiet został ustalony na poziomie 400 tysięcy. Prezes Wisłocki tłumaczył jednak, że przy takiej kwocie nie udałoby jednak się rozegrać pełnego sezonu.
Same wyjazdy to koszt około 150 tysięcy, a trzeba jeszcze mieć środki na kontrakty zawodniczek, trenerów i organizację meczów. Aby przetrwać sezon potrzeba ponad miliona - tłumaczył.
Poza tym Wisła ma jeszcze zaległości wobec zawodniczek i trenerów za poprzedni sezon w wysokości 100 tysięcy zł.
Kibice "Białej Gwiazdy" mają sporo żalu do władz klubu, że nie podjęły skutecznych starań, by ratować najbardziej zasłużoną sekcję Wisły. Styl zarządzania też mógł budzić niesmak. Podczas niedawnej konferencji prasowej, na której oficjalnie ogłoszono, że Wisła nie złożyła wniosku licencyjnego na grę w ekstraklasie, zaatakowano - choć bez podawania nazwisk - dwie zawodniczki, które nie chciały zgodzić się na obniżkę kontraktów za marzec i kwiecień po tym, jak wybuchła pandemia koronawirusa.
Do tablicy wywołana poczuła się kapitan zespołu Magdalena Ziętara, która w mediach społecznościowych opublikowała list do prezesa Wisłockiego. Proponowała mu rozmowy i deklarowała chęć rozłożenia należnej jej kwoty na raty. Odpowiedzi nie otrzymała.
Ewelina Kobryn, wychowanka klubu i była znakomita koszykarka Wisły, nie ukrywa, że wycofanie drużyny z rozgrywek ekstraklasy jest dla niej osobistym ciosem.
To niedorzeczna sytuacja. Jak to możliwe, że osoby, które zarządzają obecnie klubem, nie potrafiły utrzymać drużyny w ekstraklasie? To porażka wszystkich ludzi, którzy są związani z Wisłą. Trudno się z tym pogodzić, zwłaszcza że były prawie dwa lata, aby przygotować się do sytuacji, że Can-Pack wycofa się ze sponsorowania zespołu. To nie powinno być żadnym wytłumaczeniem, bo można było znaleźć ludzi, którzy by pomogli, zbudować budżet na poziomie 600-700 tysięcy i przetrwać sezon - skomentowała.
Wisła w przyszłym sezonie ma przystąpić do rozgrywek 1. ligi (drugi poziom rozgrywkowy). Drużyna oparta zostanie o młode zawodniczki, wychowanki klubowej akademii, którą nadal sponsoruje Can-Pack.
Ta firma już jakiś czas temu podjęła decyzję, że wycofuje się ze sponsorowania drużyn zawodowych, a będzie wspomagać sport młodzieżowy - zauważyła Gburczyk-Sikora, która zapewniła, że będzie się starać, aby Wisła jak najszybciej wróciła do ekstraklasy.
Nie wiem, ile zajmie nam to czasu. Mam nadzieję, że tak szybko, jak będzie to możliwe - zadeklarowała.
Czasem trzeba zrobić krok do tyłu, żeby potem zrobić dwa do przodu - dodał prezes Wisłocki.
Również Kobryn wierzy, że Wisła może za jakiś czas wrócić do ekstraklasy.
Trzeba wyciągnąć wnioski i zacząć działać już teraz. Nie przyjmuję do wiadomości, że to może być ostateczny upadek żeńskiej koszykówki w Wiśle - podsumowała.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Sławomir Peszko bryluje w nowym klubie