Nie żyje 28-letni turysta porwany wczoraj przez lawinę w Tatrach. Mężczyzna był pod śniegiem niemal dwie godziny. Po odkopaniu go przez ratowników TOPR, najpierw trafił do szpitala w Zakopanem, potem przewieziono go do Krakowa. Niestety, jego życia nie udało się uratować.

REKLAMA

Lawina zeszła wczoraj spod Kondrackiej Przełęczy. Porwała siedem osób. Dwie - kobieta i mężczyzna - zostały przysypane.

Turystka była przysypana częściowo i szybko udało się jej wydostać z lawiniska z pomocą pozostałych osób. 28-latek z kolei został całkowicie zasypany przez zwały śniegu. Jego odnalezienie i odkopanie zajęło ratownikom TOPR dwie godziny.

Potem był reanimowany i został śmigłowcem przewieziony do zakopiańskiego szpitala.

Wieczorem mężczyzna został przetransportowany z kolei do Krakowa. Tam podłączono go do ECMO - specjalnego urządzenia, które pozwala na ogrzanie osób w hipotermii głębokiej. Niestety, 28-latka nie udało się uratować.

Jak wyjaśnił w rozmowie z PAP dr n. med. Hubert Hymczak, zastępca kierownika I Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Specjalistycznego im. Jana Pawła II w Krakowie, przyczyną śmierci było przysypanie lawiną, stan hipotermii, asfiksja, czyli forma uduszenia - w tym przypadku spowodowana brakiem dostępu do tlenu pod lawiną.

Ratownik TOPR: Te osoby znacząco przekroczyły dopuszczalne ryzyko

Ratownicy TOPR podkreślają, że poszukiwania turysty pod lawiniskiem trwały aż dwie godziny, ponieważ mężczyzna nie miał ze sobą detektora. Nikt z tych turystów nie posiadał lawinowego ABC, czyli detektora, łopatki i sondy, co mogłoby pomóc w szybkim zlokalizowaniu i odkopaniu poszkodowanego. Turyści byli kompletnie nieprzygotowani na taką wycieczkę. Nie powinno ich być w tym miejscu, w takich warunkach - mówił wczoraj w rozmowie z RMF FM ratownik TOPR Sebastian Szadkowski.

Warto też zaznaczyć, że te osoby znacząco przekroczyły dopuszczalne ryzyko. Warunki w górach są ciężkie, mimo ładnej pogody. Trzeba mieć duże doświadczenie w ocenie lokalnego zagrożenia lawinowego - podkreślił.

Jak dowiedział się reporter RMF FM, w akcji uczestniczyło kilkudziesięciu ratowników TOPR.

Toprowcy o skandalicznym zachowaniu świadków

"Turyści, którzy tego dnia podchodzili w rejonie Przełęczy Kondrackiej, zlekceważyli elementarne zasady związane z planowaniem i wyborem trasy podejścia! Nawet pomimo zwracania uwagi niektórym z nich przez ratownika, który akurat przebywał w rejonie schroniska na Polanie Kondratowej" - napisali we wpisie na Facebooku ratownicy TOPR.

Według relacji ratowników, przypadkowi świadkowie zdarzenia zachowali się skandalicznie, przeszkadzając w prowadzeniu akcji i stwarzając kolejne zagrożenie zejścia tzw. lawiny wtórnej na prowadzących akcję ratowników. Turyści schodzili po lawinisku z Przełęczy Kondrackiej w momencie prowadzenia działań i nagrywali wszystko telefonami.

"Niektóre z tych osób podzieliły się nagraniami w mediach społecznościowych, stwarzając u potencjalnych odbiorców złudne wrażenie doświadczenia górskiego! Prosimy nie naśladować tych zachowań" - czytamy w relacji ratowników TOPR.