Mija tydzień od zaginięcia Polaka w słowackich Tatrach. Horska Zachranna Sluzba poinformowała o zawieszeniu poszukiwań 50-latka w rejonie Lodowego Szczytu. Nie oznacza to jednak, że akcja została zakończona.
Polak w poprzednią sobotę skontaktował się ze swoimi bliskimi informując, że zabłądził schodząc przy złej pogodzie z Lodowego Szczytu. W dodatku miał złamać nogę.
Skontaktowali się z nim zaalarmowani przez rodzinę ratownicy TOPR, ale niestety nie potrafił im przekazać swojego położenia. Potem jego telefon przestał odpowiadać.
Jeszcze w nocy z minionej soboty na niedzielę, na jego poszukiwania wyruszyło 13 słowackich ratowników. W kolejnych dniach w akcji poszukiwawczej wzięło udział kilkudziesięciu ratowników, którzy wykorzystywali psy, drony i śmigłowce.
Wykorzystaliśmy cały wachlarz standardowych metod, jakie stosuje się w podobnych akcja poszukiwawczych - przyznał Igor Ziak, zastępca naczelnika słowackiego pogotowia górskiego.
Podkreślił jednak, że zawieszenie poszukiwań nie oznacza zakończenia akcji. Tę będzie można uznać za zamkniętą dopiero w momencie odnalezienia 50-latka.