Drugi z pracowników Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju (woj. dolnośląskie) usłyszał zarzuty. W placówce doszło do próby samobójczej jednego z wychowanków, 13-letniego chłopca.

REKLAMA

Zarzuty spowodowania lekkich obrażeń ciała u jednego z wychowanków Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju (woj. dolnośląskie) postawiła prokuratura wychowawcy Mirosławowi W. Został zatrzymany w czwartek po ustaleniach wizytatora z resortu sprawiedliwości.

To drugi z podejrzanych pracowników ośrodka, w którym inny wychowawca pobił 13-letniego chłopca.

Prokurator Rejonowa w Złotoryi Anna Chomiczewska powiedziała w piątek Polskiej Agencji Prasowej, że wychowawca z Okręgowego Ośrodka Wychowawczego w Jerzmanicach-Zdroju jest nadal przesłuchiwany przez prokuratora.

Mężczyzna usłyszał zarzut spowodowania lekkich obrażeń ciała u jednego z wychowanków ośrodka - przekazała prokurator, uściślając, że w tym wypadku nie chodzi o chłopca, który przebywa w szpitalu. Zatrzymany został odsunięty od pracy w placówce.

Dramat w ośrodku wychowawczym w Jerzmanicach-Zdroju

W ubiegłym tygodniu w Okręgowym Ośrodku Wychowawczym w Jerzmanicach-Zdroju jeden z wychowanków próbował popełnić samobójstwo po tym, jak został pobity przez wychowawcę.

13-latek walczy o życie w szpitalu, jest w śpiączce farmakologicznej. Podejrzany o pobicie chłopca wychowawca 60-letni Jacek T. został w środę tymczasowo aresztowany na dwa miesiące.

Prokurator postawił mu zarzuty znęcania się nad małoletnim, czym miał doprowadził nastolatka do próby samobójczej. Grozi za to kara od dwóch do 15 lat więzienia.

Informacja dotarła do Ministerstwa Sprawiedliwości. Przyjechałam tutaj, żeby porozmawiać z chłopcami i personelem (...). Jestem głęboko wstrząśnięta tym, co tu się wydarzyło - komentowała we wtorek wieczorem wiceminister sprawiedliwości Maria Ejchart.

Jak informowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Legnicy prok. Liliana Łukasiewicz, znęcanie "polegało między innymi na biciu po głowie, na kopaniu i szarpaniu".

Prokurator zakwalifikował to jako znęcanie, które doprowadziło małoletniego do targnięcia się na własne życie - przekazała Łukasiewicz.

60-letni Jacek T. nie przyznał się do zarzutów. Był wieloletnim pracownikiem i wychowawcą w placówce.