Drobnego, przerażonego pieska w bębnie starej, porzuconej pralki znalazła w lesie koło Jelcza Laskowic (Dolnośląskie) jedna ze spacerujących tam osób. Gdyby nie interwencja kobiety, zwierzę skazane byłoby na nieuchronną śmierć.
"Podłość i okrucieństwo ludzi zdają się nie mieć żadnych granic" - przekazało wrocławskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż w mediach społecznościowych.
Czworonóg znajdował się w bębnie pralki, który nakryty był ciężką metalową płytą, będącą jej elementem. Nie jest możliwe, aby pies sam sobie wszedł do wnętrza zamkniętej pralki. Zwierzę nie mogłoby się też samo z niej wydostać.
"Wyrzucony jak śmieć pies to drobniutka przerażona istota, która lęka się zbliżenia, ruchu ręki, dotyku człowieka. Jego lęk przez człowiekiem wywołuje w nas trudny do opisania smutek. I świadczy o tym, że nigdy nie był traktowany dobrze - przekazało wrocławskie Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż.
Jego przedstawiciele pojechali po pieska. "Skulony w sobie z przerażenia, wychudzony, odwodniony. Teraz potrzebuje przede wszystkim czułości i czasu oraz dobrej opieki lekarza weterynarii oraz człowieka. Żeby ludzie przestali kojarzyć mu z bezwzględnymi potworami, których do tej pory spotykał na swojej drodze" - napisali na FB.
Za znalezienie właściciela psa wyznaczono nagrodę w wysokości 5 tys. złotych.