Manifestacja lokatorów byłych mieszkań zakładowych we Wrocławiu. Przed Ratuszem sprzeciwiali się, jak mówią - bierności władz miasta. Lokatorzy chcieliby, żeby samorząd wykupił sprywatyzowane przed laty mieszkania, korzystając z dotacji Banku Gospodarstwa Krajowego. Czekamy na wyliczenia - odpowiadają urzędnicy.
Przed laty mieszkania zakładowe sprzedano za bezcen z lokatorami - podkreślają manifestujcy. Właściciele podnoszą im czynsze a niektórych eksmitują.
Jestem emerytką, mam 2,3 tys. zł emerytury. W sądzie mam sprawę o podwyżkę czynszu na 1860 zł. 600 złotych płacę jeszcze za media. Jak tu przeżyć? - pyta jedna z manifestujących lokatorek.
Lokatorzy zaznaczają, że samorząd może wykupić lokale i dostać na to miliony złotych dotacji z Banku Gospodarstwa Krajowego. Takie możliwości daje ustawa - dodają. Ludzie złożyli w tej sprawie petycję do Urzędu Miejskiego.
Sprzeciwiamy się bierności Urzędu Miejskiego. Otrzymaliśmy informację, że miasto potrzebuje jeszcze kolejnych 3 miesięcy na procedowanie tego. Kolejne 3 miesiące nas zabiją - podkreśla Tedeusz Ficoń, reprezentujący część mieszkańców byłych mieszkań zakładowych.
Miasto podkreśla, że po pierwsze nie wie czy nowi właściciele będą chcieli sprzedać mieszkania, a po drugie nie ma informacji ile ich jest. Kolejnym problemem według urzędników są nieprecyzyjne informacje z ministerstwa rozwoju, dotyczące dotacji na wykup mieszkań.
My jesteśmy gotowi wystąpić do ministerstwa, aby wykupić te Państwa mieszkania. Ale musimy znać warunki brzegowe - mówi Przemysław Gałecki z Urzędu Miejskiego Wrocławia.
Poprosiliśmy wojewodę o listę tych mieszkań i poprosiliśmy ministerstwo o klarowne wyliczenia, jaką refundację otrzyma Wrocław - dodaje.
Zdaniem manifestujących miasto może dostać 95% dofinansowania na wykupienie dawnych mieszkań zakładowych. Według miasta mowa jest o dofinansowaniu "do" tej wartości.
Wrocławscy urzędnicy podają, że w przypadku znanym z Katowic samorząd dostał dużo mniej pieniędzy.