Nowe fakty w sprawie 31-latka, który w środę potrącił pieszego na warszawskiej Woli. Zatrzymany to kierowca autobusu, który 25 czerwca 2020 roku spowodował koszmarny wypadek na moście Grota-Roweckiego - ustaliła nieoficjalnie PAP. Jak dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF MAXX, zgadza się wiek i inicjały mężczyzny.

REKLAMA

Do wypadku doszło w środę na rondzie Tybetu na warszawskiej Woli. Przebiegający na czerwonym świetle 48-latek został potrącony przez SUV-a. Mężczyzna w ciężkim stanie trafił do szpitala.

Kierujący pojazdem uciekł z miejsca wypadku. Po południu 31-latek został zatrzymany przez mundurowych z Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV.

W jego poszukiwania od wczesnych godzin porannych byli zaangażowani policjanci ze wszystkich komend rejonowych i powiatowych, oddziału prewencji warszawskiej policji oraz wydziałów Komendy Stołecznej Policji - powiedział asp. Kamil Sobótka ze stołecznej policji w rozmowie z reporterem RMF MAXX Przemysławem Mzykiem.

Policjanci sprawdzają, czy 31-latek nie znajdował się pod wpływem alkoholu i czy w jego krwi nie znalazły się inne substancje zabronione. Zatrzymany posiada aktywny zakaz prowadzenia pojazdów - przekazał Sobótka w rozmowie z dziennikarzem RMF MAXX.

Nieoficjalnie wiadomo, że zatrzymany to Tomasz U. - kierowca, który 25 czerwca 2020 roku spowodował tragiczny wypadek na moście Grota-Roweckiego. Kierowany wówczas przez niego autobus linii 186 z firmy Arriva, którym podróżowało 40 osób, przebił bariery energochłonne i spadł z wiaduktu. W wypadku zginęła jedna pasażerka, ranne zostały 22 osoby, z czego trzy były w stanie ciężkim.

Sąd Okręgowy w Warszawie skazał go na siedem lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Do Sądu Apelacyjnego została skierowana apelacja w tej sprawie.

Katastrofa drogowa sprzed lat

Prokuratura zarzuciła Tomaszowi U. naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym oraz "niedostosowanie taktyki i techniki jazdy do zmieniającej się sytuacji drogowej", co uniemożliwiło mu zahamowanie, a w konsekwencji doprowadziło do katastrofy w ruchu lądowym. W chwili zdarzenia Tomasz U. był pod wpływem amfetaminy i miał porcję narkotyku schowaną w skrytce kabiny kierowcy.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że oskarżony nieumyślnie spowodował katastrofę w ruchu lądowym oraz umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym i skazał go na 7 lat więzienia oraz dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych.

Ponadto mężczyzna ma wypłacić nawiązki na rzecz poszkodowanych w katastrofie m.in. firmy Arriva Bus Transport Polska 30 tys., firmy Autostrada Mazowiecka Sp. z o.o. kwoty 10 tys. oraz na rzecz osób pokrzywdzonych w wypadku.

Z wyrokiem tym nie zgadzają się prokuratura, pełnomocnicy oskarżonego oraz pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Obrońca Tomasza U. adwokat Ewa Waszkowiak poinformowała, że w apelacji wniosła przede wszystkim o zmianę wysokości wymierzonej kary i wymierzenie Tomaszowi U. możliwe jak najłagodniejszej.

Przekazała też, że apelacja dotyczy nawiązek, które sąd I instancji nakazał wypłacić oskarżonemu. Są podmioty, które w mojej ocenie absolutnie się do tej nawiązki nie kwalifikują, więc chcemy, żeby sąd apelacyjny zwrócił na to uwagę - powiedziała adwokat Ewa Waszkowiak.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie również zaskarżyła wydany wobec oskarżonego wyrok. "W ocenie oskarżyciela publicznego sąd dokonał niewłaściwych ustaleń przyjmując, że Tomasz U. nieumyślnie doprowadził do katastrofy w ruchu lądowym. Powyższe znalazło również przełożenie na karę wymierzoną oskarżonemu, która zdaniem prokuratora powinna być surowsza" - informowała z kolei ówczesna rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.

Akta zostały przesłane do Sądu Apelacyjnego, który wyznaczy termin rozprawy.