Ponad dwa tysiące pielęgniarek z całej Polski we wtorkowe południe protestowało przed kancelarią premiera w Warszawie. Reporter RMF FM Kacper Wróblewski, który był na miejscu, usłyszał, że powodem protestu jest nie tylko postulat podwyższenia zarobków, ale też poważny problem braków kadrowych. "Jest nas za mało, a nie robi się nic, by zachęcić młodych ludzi do zawodu (…). Kto ma dziś odwagę przyznać się do błędów, które popełniono? Kto ma dziś odwagę stanąć twarzą w twarz z pielęgniarkami i położnymi? Wciąż nasze interesy stają się przedmiotem przykrej gry politycznej" - powiedziała jedna z protestujących. "Jesteśmy przedwyborczą zabawką" - dodała.
Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych protestował przed siedzibą KPRM, by przekonać premiera Donalda Tuska do obywatelskiego projektu ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia.
Pielęgniarki w charakterystycznych czepkach rozpoczęły protest po godz. 11. Reporter RMF FM poinformował, że przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów było słychać wuwuzele. Można było też zobaczyć pielęgniarki z tektury, które symbolizowały braki kadrowe.
Chodzi o podwyższenie zarobków, ale też o problem braków kadrowych pielęgniarek w publicznym systemie ochrony zdrowia i bezczynność polityków w tym zakresie - powiedziała RMF FM Krystyna Ptok, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych.
W 2030 roku większość pielęgniarek może odejść z systemu, bo osiągnie wtedy wiek emerytalny. Nie wyobrażamy sobie tego, jako pielęgniarki, w sytuacji starzejącego się coraz bardziej społeczeństwa - dodała w rozmowie z Kacprem Wróblewskim.
Położne i pielęgniarki chcą m.in., by szef rządu zajął się projektem ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia. Na proteście padły słowa, że "zabraknie środków na zdrowie, nie zostały one wpisane w przyszłoroczny budżet". "Oddajcie pieniądze z budżetu do NFZ-tu" - krzyczały protestujące.
Jak usłyszał reporter RMF FM, szef rządu otrzymywał już sygnały o problemach tej grupy zawodowej, lecz za każdym razem odsyłał pielęgniarki do minister zdrowia Izabeli Leszczyny, która z kolei nie podjęła z nimi żadnych rozmów.
Średnia wieku w szpitalu, w którym pracuję, to 50 lat. Około dziesięciu pielęgniarek może korzystać z praw emerytalnych. Przyszłam tu powiedzieć, że się boję - o siebie, ale także o swoich pacjentów. To jest wielkie niebezpieczeństwo dla nas, dla młodych pielęgniarek - powiedziała jedna z protestujących.
Koalicja Obywatelska jakby nas popierała, a teraz o tym zapomniała - dodała inna.
"Gdzie jest premier?", skandowano.
Szef rządu, który uczestniczył w obradach Rady Ministrów, nie wyszedł do protestujących. Petycję z postulatami OZZPiP odebrała ministra ds. polityki senioralnej Marzena Okła-Drewnowicz.
Pan premier nie miał dla nas czasu, choć mógł opóźnić o 15 minut Radę Ministrów i wyjść o nas. Panie premierze, nie będziemy pracować do 80. roku życia. Panie Premierze, niech pan znajdzie czas dla polskiego pielęgniarstwa i położnictwa. Będziecie przedstawiać kolejne słupki, a projekt (ustawy o wynagrodzeniach - przyp. red.) leży w zamrażarce w Sejmie - powiedziała na koniec jedna z przemawiających.
Protest zakończył się tuż przed godz. 13.
W petycji pielęgniarki opisały oczekiwania środowiska wobec rządzących. "Wzywamy do pilnego podjęcia działań, które ograniczą negatywne konsekwencje kryzysu kadrowego pielęgniarek i położnych" - napisano. Pielęgniarki zwróciły uwagę m.in., że pracę w zawodzie podejmuje za mało absolwentów pielęgniarstwa, szczególnie w publicznym systemie ochrony zdrowia. Zaznaczyły, że brak rozwiązań prawnych powoduje, że pielęgniarki i położne nie są wynagradzane zgodnie z posiadanym wykształceniem tylko według zaszeregowania stanowiska, które zajmują.
Projekt obywatelski opiera system wynagradzania pielęgniarek o posiadane kwalifikacje, a nie kwalifikacje wymagane. Pielęgniarki zaproponowały w nim też podniesienie współczynnika obliczania minimalnego wynagrodzenia, co przełożyłoby się na podwyżki dla pielęgniarek.
W wersji obywatelskiej projekt zakładał podwyżki w czterech z dziesięciu grup w tabeli płac, poprzez podniesienie współczynników pracy: grupa 3. - współczynnik pracy z 1,19 na 1,25 - 8944,35 zł brutto; grupa 4. - z 0,95 na 1,09 - 7799,47 zł brutto; grupa 5. - z 1,02 na 1,19 - 8515,02 zł brutto; grupa 6. - z 0,94 na 1,09 - 7799,47 zł brutto.
Ministerstwo Zdrowia już na początku roku zapowiedziało, że pieniędzy na podwyżki zaproponowane w projekcie nie ma. Podczas prac w podkomisji posłowie zgodzili się na propozycję resortu zdrowia, by rozłożyć podwyżki na pięć rat - od 2025 r. - i przyznać je dwóm, a nie czterem - jak chcieli autorzy pierwotnego projektu - grupom z tabeli prac.
We wrześniu sejmowe komisje zdrowia i finansów publicznych zdecydowały, że projekt zostanie ponownie skierowany do podkomisji. Pielęgniarki są zdania, że trafił to tzw. sejmowej zamrażarki.
Według danych Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji za 2023 r. średnie wynagrodzenia pielęgniarek i położnych (obejmujące wynagrodzenia zasadnicze, dodatki stażowe, za wysługę lat, za pracę w godzinach nocnych i świątecznych) wynoszą średnio: dla zatrudnionych z 2. grupy (współczynnik 1,29) - 12 241 zł brutto; z 5. grupy (współczynnik 1,02) - 9 209 zł brutto; z 6. grupy (współczynnik 0,94) - 8 723 zł brutto.
AOTMiT zebrała je wśród ponad 180 tys. pracowników podmiotów leczniczych (pochodzą od 85-90 proc. świadczeniodawców).
Według OZZPiP po wynikających z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu w ochronie zdrowia podwyżkach, od 1 lipca 2024 r. pielęgniarki z wykształceniem magisterskim i specjalizacją zarabiają 9230,57 zł brutto (dotyczy 6 proc. pielęgniarek), pielęgniarki z wykształceniem magisterskim lub ze specjalizacją - 7298,59 zł brutto (23 proc. tej grupy zawodowej); pielęgniarki z wykształceniem licencjackim lub średnim (bez specjalizacji) - 6726,15 zł brutto (66 proc.)