Mieszkaniec Lubowidza (woj. mazowieckie) postanowił, że najlepszym sposobem na powrót do domu będzie... darmowa podwózka od policji. Wymyślona awantura domowa miała być kluczem do zrealizowania planu. Jego pomysł szybko jednak został zdemaskowany, a młody mężczyzna musi liczyć się z poważnymi konsekwencjami.

Do zdarzenia doszło w nocy z czwartku na piątek. Około godziny 3:30 dyżurny Komendy Powiatowej Policji w Żurominie otrzymał zgłoszenie o awanturze domowej. 

Patrol został natychmiast skierowany pod wskazany adres, który - jak się później okazało - nie istniał, a zgłaszający nie odbierał telefonu. W drodze na interwencję funkcjonariusze spotkali młodego mężczyznę, proszącego o podwózkę. Jego prośba została odrzucona, ale to nie zniechęciło go do dalszych prób. 

Po nieudanej interwencji, gdy policjanci wracali, ten sam mężczyzna ponownie próbował uzyskać transport. Wtedy to funkcjonariusze zaczęli łączyć fakty. 

Podejrzenia policjantów potwierdziły się, gdy dyżurny zadzwonił na numer zgłaszającego, a telefon zadzwonił w kieszeni 20-latka. 

Młody mieszkaniec Lubowidza przyznał, że zmyślił całą historię, licząc na darmowy przejazd do domu. 

Zamiast oczekiwanej podwózki 20-latek usłyszał zarzuty związane z bezpodstawnym wywołaniem alarmu oraz blokowaniem numeru alarmowego. Teraz jego sprawa trafi do sądu. 

"Przed wybraniem numeru alarmowego należy zastanowić się, czy sprawa, którą chce się zgłosić, wymaga interwencji Policji. Należy pamiętać, że w czasie, kiedy blokuje się linię alarmową, ktoś inny może pilnie potrzebować pomocy" - apelują policjanci.