Naprawa policyjnego Black Hawka, który przed rokiem w Sarnowej Górze na Mazowszu podczas wojskowego pikniku zahaczył o linię energetyczną i zerwał jeden z przewodów, kosztowała prawie 2,5 mln zł - ustalił reporter RMF FM. Maszyna przez kilka miesięcy była uziemiona. Część kosztów naprawy musiał pokryć pilot.

Jak poinformował reporter RMF FM Krzysztof Zasada, policyjny śmigłowiec Black Hawk wrócił już do służby. Na przykład wczoraj transportował serce do przeszczepu.

Wcześniej przez osiem miesięcy maszyna była remontowana. Podczas uderzenia w sieć energetyczną uszkodzonych zostało 11 elementów.

Pilot dołożył do remontu Black Hawka

Nasz dziennikarz ustalił, że najdroższa była naprawa łopat wirnika nośnego - kosztowała ponad 2 miliony złotych. Koszt naprawy nie kwalifikował się jednak do zwrotu z ubezpieczenia, więc pieniądze pochodziły z budżetu rzeczowego policji.

W tych kosztach partycypował też pilot maszyny. Poniósł maksymalną odpowiedzialność finansową przewidzianą przez przepisy, czyli trzykrotność miesięcznego uposażenia.

Ten funkcjonariusz, który był szefem szkolenia policyjnego lotnictwa, odszedł już ze służby.

Naprawę policyjnego śmigłowca zajęły się Polskie Zakłady Lotnicze w Mielcu.

Piknik z Wąsikiem

Do incydentu doszło w sierpniu ubiegłego roku w trakcie wojskowego pikniku z udziałem oficjeli, między innymi ówczesnego wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika. Policyjna maszyna niebezpiecznie nisko latała nad ludźmi, a następnie zahaczyła wirnikiem o sieć energetyczną i zerwała jeden z przewodów.

Śledztwo w sprawie sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy lotniczej podczas lotu w Sarnowej Górze prowadzi Prokuratura Okręgowa w Płocku.

Prokuratura bada, czy załoga postąpiła zgodnie z procedurami, odlatując z miejsca, w którym doszło do incydentu. Wielu ekspertów zwraca uwagę na fakt, że piloci nie powinni zawracać do bazy, a sprawdzić, co się stało i zbadać uszkodzenia maszyny.

Naciski na komendanta głównego?

W maju prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień przez byłego wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika, który miał wywierać wpływ na policjantów, by zgodzili się na udział śmigłowca Black Hawk w pikniku.

Rola pana Wąsika w tej sprawie jest jasna i oczywista. Chwilę przed imprezą, wbrew pierwotnej opinii Komendy Głównej Policji, on ręcznie nakłaniał i skłaniał komendanta głównego policji do użycia Black Hawka niezgodnie z jego przeznaczeniem - mówił w marcu ówczesny szef MSWiA Marcin Kierwiński.

Opracowanie: