Pruszkowska prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie wypadku radiowozu w podwarszawskich Dawidach Bankowych. Policjanci zabrali do służbowego samochodu dwie nastolatki mające 17 i 19 lat. Następnie auto uderzyło w drzewo. Wszyscy zostali poszkodowani, najciężej młodsza z dziewczyn, która dziś ponownie trafiła do szpitala. Policjanci z kolei wrócili do służby, mają jedynie zakaz prowadzenia pojazdów służbowych.
Dwaj policjanci z Pruszkowa na Mazowszu zostali w poniedziałek wieczorem wezwani do pożaru. Gdy dojechali na miejsce, stwierdzili, że to jedynie ognisko i zakończyli interwencję.
Okazuje się jednak, że mundurowi zabrali do radiowozu dwie nastolatki mające 17 i 19 lat. Ze wstępnych ustaleń - jak dowiedział się dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada - wynika, że nastolatki weszły do pojazdu dobrowolnie.
Podczas jazdy kierujący funkcjonariusz stracił panowanie nad samochodem i uderzył w drzewo. Poszkodowane zostały wszystkie cztery osoby znajdujące się w pojeździe. W śledztwie prokuratury jednak status osoby pokrzywdzonej ma jedynie młodsza nastolatka, która odniosła najcięższe obrażenia.
Nieoficjalnie wiadomo, że po uderzeniu samochodu w drzewo jeden z policjantów polecił, by obie pasażerki się oddaliły. TVN24 relacjonuje, powołując się na bliskich młodszej nastolatki, że gdy dziewczyny wysiadały z rozbitego radiowozu jeden z policjantów miał do nich podejść, jakby chciał sprawdzić, czy nic im nie jest. Drugi miał natomiast krzyknąć do nich "a teraz sp......ać!".
Z informacji, które uzyskał nasz dziennikarz wynika, że dziewczyny same po uderzeniu radiowozu w drzewo zgłosiły się na pogotowie w Raszynie. Karetkę wezwano natomiast do policjantów.
17-latka z obrażeniami twarzy była wczoraj w nocy w szpitalu. Jak nieoficjalnie dowiedział się nasz dziennikarz - dziś trafiła tam ponownie. Biegli mają się wypowiedzieć w sprawie jej stanu zdrowia. Na razie ani policja, ani prokuratura nie ma szczegółowych danych na ten temat.
Pruszkowscy policjanci wrócili natomiast do służby. Mają jedynie zakaz prowadzenia pojazdów służbowych.
Zabezpieczane są dowody w tym postępowaniu. Niebawem śledczy mają rozpocząć przesłuchania. Prokuratorzy z Pruszkowa wykonują jednak najpilniejsze czynności i najprawdopodobniej na kolejnym etapie wyłączą się ze śledztwa, bo sprawa dotyczy miejscowych policjantów, z którymi współpracują.
Jak dowiedział się dziennikarz RMF FM - postępowanie dotyczy nie tylko spowodowania wypadku, ale także nieudzielenia pomocy poszkodowanym.
Jeśli kierowca usłyszy zarzut spowodowania wypadku może zostać zawieszony w czynnościach. Jeśli natomiast obaj usłyszą zarzuty nieudzielenia pomocy - to przestępstwo umyślne, które sprawia, że zawieszenie jest obligatoryjne. Do tej pory w sprawie przesłuchano 19-latkę. Wersja, którą podaje - jak usłyszał dziennikarz RMF FM - nieznacznie różni się od dotychczasowych ustaleń.