"To nie jest koniec postępowania, to jest zamknięcie pewnego etapu" - powiedział w czwartek prok. Paweł Pik z Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, odnosząc się do umorzonego w październiku śledztwa w sprawie śmierci Jolanty Brzeskiej. Zaznaczono, że do sprawy można wrócić do 1 marca 2051 r., bo dopiero wtedy ulegnie ona przedawnieniu.
Postępowanie w sprawie śmierci działaczki Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów Jolanty Brzeskiej, której płonące zwłoki znaleziono w marcu 2011 r. w Parku Kultury Powsin w Warszawie, Prokuratura Rejonowa Warszawa-Mokotów wszczęła 3 marca 2011 r.
Później prowadziła je Prokuratura Okręgowa w Warszawie, z kolei w 2016 r. umorzone wcześniej śledztwo przeniesiono do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku. Ta z kolei w październiku br. znów umorzyła śledztwo, jako podstawę podając brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu zabronionego.
W czwartek w Prokuraturze Krajowej w Warszawie odbyła się konferencja dotycząca śledztwa w sprawie śmierci kobiety. Prok. Paweł Pik z PR w Gdańsku podkreślił, że umorzenie śledztwa w sprawie śmierci Brzeskiej nie jest końcem postępowania, ale zamknięciem pewnego etapu.
Jeżeli pojawi się jakakolwiek okoliczność, która będzie wskazywała na okoliczności dalszego pogłębienia materiału w sprawie, to postępowanie z całą pewnością zostanie podjęte - powiedział prok. Pik. Podkreślił, że sprawa śmierci Brzeskiej dla polskiej prokuratury była jedną z najtrudniejszych.
Poinformował, że prokuratura w toku postępowania będzie korzystać z pomocy np. funkcjonariuszy z Archiwum X. Te czynności będą nadal kontynuowane - dodał.
Zdajemy sobie sprawę, ze logika wskazuje, że mogło to być zabójstwo, jednakże materiał dowodowy, który został zgromadzony w toku postępowania, nie potwierdził ani nie wykluczył żadnej z głównych wersji tego zdarzenia. Jednak jako prokuratorzy musimy bazować tylko i wyłącznie na dowodach - podkreślił prok. Pik.
Zaznaczył, że decyzja prokuratury o umorzeniu śledztwa może zostać poddana weryfikacji przez sąd. Córka Brzeskiej może złożyć zażalenie na decyzję prokuratury.
Rzecznik prasowy PR w Gdańsku Marciniak poinformował w czwartek, że przedawnienie sprawy śmierci Brzeskiej nastąpi 1 marca 2051 r. Do tego czasu prokuratura może wrócić do tej sprawy.
Dalsze prowadzenie śledztwa w tej sprawie nie jest możliwe z uwagi na to, że wszystkie zaplanowane czynności procesowe zostały wykonane. Ale pamiętajmy, że przedawnienie tej sprawy nastąpi po upływie 40 lat od śmierci Jolanty Brzeskiej - powiedział Marciniak.
Przypomniał, że prokuratura już raz wróciła do tej sprawy, gdy została umorzona przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie, po niemalże dwuletniej przerwie. Nie odkładamy tej sprawy na półkę. Wrócimy do niej, jak pojawią się nowe dowody - podkreślił.
Prokurator PR w Gdańsku Piotr Styczewski podkreślił, że w 2016 roku cały zespół z Gdańska przyjechał na miejsce śmierci Brzeskiej, by zobaczyć, jak to miejsce wygląda. Zupełnie inne wyobrażenie jest jak się czyta akta - a inne, jak się jedzie na miejsce gdzie coś się działo - dodał.
Podał, że w listopadzie 2016 roku została powołana policyjna grupa śledcza w celu wyjaśnienia śmierci Brzeskiej. W jej skład wchodziło 14 funkcjonariuszy CBŚP. Dwa lata później, we wrześniu 2018 roku dołączyli do niej trzej funkcjonariusze Archiwum X KGP. W tym samym czasie Prokurator Krajowy powołał do tej sprawy specjalny zespół złożony z dwóch prokuratorów. W lutym 2022 roku opublikowano ogłoszenie z apelem o zgłaszanie się świadków.
Prokurator Styczewski wyjaśnił, że było to drugie ogłoszenie. Na pierwsze, opublikowane w 2018 roku odpowiedziało dwóch świadków - małżeństwo, które brały udział w ognisku, które trwało obok miejsca, w którym znaleziono ciało Brzeskiej. Ale wtedy nie zostały przesłuchane ani nawet nie zostały wezwane na przesłuchanie. To byli istotni świadkowe, którzy byli tam, chodzili po tym lesie - dodał. Na drugie ogłoszenie zgłosił się kolejny świadek, który również był w lesie.
Materiał dowodowy zgromadzono w 55 tomach akt głównych oraz 25 tomach załączników do akt. Przesłuchano niemal 300 świadków. Uzyskano ponad 50 różnych opinii.
Śledczym udało się odtworzyć, co robiła Jolanta Brzeska 1 marca od rana do godziny 14, kiedy to podjęła pieniądze w banku. Nie wiadomo co się z nią później działo. Kiepskiej jakości monitoring nie pozwala też na odtworzenie ostatniej drogi Brzeskiej.
Jolanta Brzeska mieszkała wraz z rodziną przy ul. Nabielaka 9 w Warszawie. W 2006 r. budynek przekazano trojgu spadkobiercom dawnych właścicieli i znanemu "handlarzowi roszczeń" Markowi M. Po wielokrotnych podwyżkach najmu mieszkańcy Nabielaka popadali w spiralę zadłużenia; lokatorzy byli też nękani i grożono im eksmisją. W konsekwencji Brzeska z innymi rodzinami powołała Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów.
1 marca 2011 r. liderka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów wyszła z domu i nigdy do niego nie wróciła. W Parku Kultury w Powsinie znaleziono spalone zwłoki kobiety. Sekcja zwłok potwierdziła, że to ciało Jolanty Brzeskiej. Prokuratura informowała wówczas, że przyczyną śmierci kobiety było podpalenie naftą skutkujące wstrząsem termicznym i rozległymi oparzeniami ciała oraz podtruciem tlenkiem węgla.