Cztery osoby, które pomagały w ucieczce Łukaszowi Ż., podejrzanemu o spowodowanie śmiertelnego wypadku na Trasie Łazienkowskiej, pozostaną w areszcie. Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił zażaleń ich obrońców.

Sąd Okręgowy w Warszawie nie uwzględnił zażaleń obrońców na postanowienia w przedmiocie zastosowania środków zapobiegawczych wobec czterech popleczników pomagających Łukaszowi Ż. - sprawcy wypadku na Trasie Łazienkowskiej i utrzymał w mocy dalsze stosowanie tymczasowego aresztowania - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba. 

Zaznaczył, że na rozpoznanie oczekuje zażalenie jeszcze jednego podejrzanego. 

Tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej

Do wypadku doszło w nocy z 14 na 15 września, na Trasie Łazienkowskiej na wysokości Torwaru w kierunku Pragi. Volkswagen, za którego kierownicą siedział najprawdopodobniej Łukasz Ż., najechał na tył forda, który następnie uderzył w barierki energochłonne. 

Fordem podróżowała czteroosobowa rodzina. W zderzeniu zginął 37-letni pasażer tego auta. Do szpitala trafiły trzy osoby z niego: kierująca 37-letnia kobieta i dzieci w wieku czterech i ośmiu lat. Do szpitala przewieziono także kobietę, która podróżowała Volkswagenem. 

Jadący tym samochodem trzej mężczyźni byli nietrzeźwi. 22-latek miał we krwi ponad 2 promile alkoholu, 27-latek i 28-latek po ponad promilu. Czwarty mężczyzna, który miał kierować samochodem, uciekł z miejsca zdarzenia - to właśnie Łukasz Ż., którego zatrzymano w Lubece w Niemczech. 

Łukasz Ż. był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, kilkukrotnie za jazdę bez uprawnień, za oszustwa i posiadanie narkotyków. W zeszłym roku został orzeczony w stosunku do niego zakaz prowadzenia wszystkich pojazdów mechanicznych. 

Odsiedział 11 miesięcy (od 2 października 2021 r. do 27 sierpnia 2022 r.). Oznacza to, że zagrożenie ustawowe, w związku z potwierdzeniem działania sprawcy w warunkach powrotu do przestępstwa, tzw. recydywy, może ulec zwiększeniu w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę - wyjaśnił prok. Skiba.