Może mieć 5, 6, 7, a nawet 8 ramion. Chirurg steruje ramionami i ogląda operowane miejsce z wielką dokładnością. Jest znacznie mniej krwi, a pacjent opuszcza szpital nawet w 24 godziny. Tak roboty chirurgiczne zachwala krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej - prof. Mariusz Bidziński z Narodowego Centrum Onkologii. W Warszawie zaprezentowany został pierwszy mobilny robot operujący - HUGO.

Marzę o tym, by to nie był kaprys, ale standard. Roboty chirurgiczne pozwalają operować pacjentów z wielką dokładnością - tak w rozmowie z RMF FM mówi krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej, prof. Mariusz Bidziński z Narodowego Centrum Onkologii.

W Warszawie zaprezentowany został najnowocześniejszy robot mobilny HUGO. Można go przenosić z jednego bloku operacyjnego na drugi. Takim urządzeniem nie dysponuje jeszcze żadna placówka medyczna w Polsce.

Operujemy niezwykle dokładnie. Operacje, chociażby urologiczne, w wydaniu robotycznym to jest praktycznie bajka. Operacja bez krwi albo z małą utratą - dodaje prof. Bidziński. Wymienia przydatność robota Hugo w urologii i ginekologii, przy operacjach onkologicznych oraz w chirurgii kolorektalnej, czyli jelita.  

Pacjent po 24 godzinach po zabiegu może opuścić szpital, ponieważ nacięcia na ciele mają zaledwie 1,5 do 2 cm - zachwala maszynę nasz rozmówca.

Nie ma tzw. parowania przez ranę operacyjną, nie ma zrostów. Cały cykl rekonwalescencji jest absolutnie krótszy - mówi krajowy konsultant w dziedzinie ginekologii onkologicznej. Dla porównania - rana w klasycznej chirurgii to jest co najmniej 10 cm - dodaje.

Opracowanie: