Mieszkańcy Wilgi pod Garwolinem, gdzie w niedzielę spalił się klub muzyczny, przez kilkanaście godzin nie mieli prądu i ogrzewania. W dyskotece odbywała się impreza charytatywna - w momencie pojawienia się ognia w budynku bawiło się około 200 osób. Wszystkim udało się wydostać. W poniedziałek strażacy wciąż pracowali na pogorzelisku. Warunki - ze względu na mróz - mieli arcytrudne. Informację o pożarze otrzymaliśmy na Gorącą Linię RMF.
W budynku odbywała się impreza charytatywna. Po kilku godzinach zabawy w budynku wybuchł ogromny pożar.
Osoby uczestniczące w imprezie ewakuowały się jeszcze przed przybyciem strażaków.
Pożar rozwinął się na poziomie dachu i poddasza. Jedna część budynku została objęta pożarem. Trwa akcja gaśnicza. Na ten moment nie mamy informacji, że ktokolwiek jest w środku, czy wymaga ewakuacji - mówił przed godz. 22:00 rzecznik Komendy Wojewódzkiej PSP bryg. Karol Kroć.
W trakcie akcji gaśniczej ranny został jeden ze strażaków. Na szczęście są to lekkie obrażenia - zapewnił starszy kapitan Piotr Filipek, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Garwolinie.
Poza strażakiem nie ma informacji o rannych.
Jak poinformował w niedzielę wieczorem starszy kapitan Piotr Filipek, nie było zagrożenia, że ogień przeniesie się na inne budynki.
Z ogniem w szczytowym momencie walczyło 200 strażaków.
W poniedziałek strażacy dogaszali pożar - by mogli bezpiecznie prowadzić akcję, trzeba było wyłączyć prąd. Warunki są arcytrudne, bo na zewnątrz jest minus 16 stopni. Pode mną jest lód. Woda, którą gasili pożar, natychmiast tu zamarzała - relacjonował o godz. 8:00 reporter RMF FM Michał Radkowski.
W poniedziałek usuwano zniszczony dachu i dogaszano tlące się w różnych zakamarkach małe zarzewie ognia.
Możecie dzwonić, wysyłać SMS-y lub MMS-y na numer 600 700 800, pisać na adres mailowy fakty@rmf.fm albo skorzystać z formularza WWW.