Co trzecia gmina w Polsce złożyła wniosek o podwyżkę taryf za dostarczanie wody i odbiór ścieków. Aż 3/4 gmin dostało od Wód Polskich odmowę. Paradoksalnie nie jest to dobra wiadomość dla mieszkańców, bo ich portfele i tak ucierpią. Dlaczego? O tym w rozmowie z RMF FM opowiedziała prezydent Kołobrzegu oraz członek zarządu Związku Miast Polskich, Anna Mieczkowska.

Wnioski od gmin

Do końca lutego, do Wód Polskich, które są odpowiedzialne za akceptacje taryf, wpłynęło 850 wniosków z przedsiębiorstw wodno-kanalizacyjnych o skrócenie czasu obowiązywania obecnej taryfy za wodę i ścieki i ustalenia nowej, na kolejne trzy lata. Samorządowcy, którzy zwrócili się o te podwyżki, tłumaczą to m.in rosnącą inflacją i wyższymi kosztami energii elektrycznej

Wody Polskie zaakceptowały 150 wniosków, z zastrzeżeniem, że wzrost cen może wynieść maksymalnie 10 procent. W 376 przypadkach regulator nie zgodził się na proponowane ceny - co oznacza, że w aż 3/4 gmin ceny te pozostaną na dotychczasowym poziomie.

Wnioski od gmin

To dobra wiadomość dla mieszkańców tych gmin, ale jak mówią samorządowcy, dziura finansowa musi być ostatecznie jakoś załatana.

Te pieniądze, których brakuje na utrzymanie spółek wodno-kanalizacyjnych będziemy musieli wziąć z budżetu miasta. A to oznacza, że będzie mniej pieniędzy na różne inwestycje, remonty itp. Dlatego mieszkańcy ostatecznie zapłacą, tylko w innej formie, w formie dopłaty do spółki - mówi prezydent Kołobrzegu, Anna Mieczkowska. 

 Ale to, co mnie bardziej martwi to sytuacja, w której dojdzie do jakiejś awarii i nie będzie miał kto tej awarii naprawić. Nasza spółka już dziś jest na skraju bankructwa. Pracownicy chcą podwyżek, zaczną odchodzić i co wtedy? - pyta prezydent.

Co więcej Kołobrzeg to miasto, które przez 4 ostatnie lata dostało odmowę w tej kwestii. W tym roku, jak mówi nam prezydent Mieczkowska, Wody Polskie w ogóle nie wszczęły postępowania w sprawie tego wniosku. Włodzarz miasta widzi w tym jedynie działanie polityczne.

Jest to moim zdaniem działanie polityczne nie mające nic związanego z merytoryką. Nasze przedsiębiorstwo wodno-kanalizacyjne oprócz miasta Kołobrzeg obsługuje jeszcze 7 gmin. I tu jest kość niezgody. Ponieważ Wody Polskie sugerują nam, żebyśmy dokonali uśrednienia ceny za dostarczenie wody i odbiór ścieków. Co to oznacza w praktyce? W praktyce oznacza to, że mieszkańcy Kołobrzegu zapłaciliby więcej za wodę i za ścieki, dlatego żeby mieszkańcy innych, mniejszych gmin, gdzie jest elektorat rządzących zapłacili mniej. Jest to po prostu niezgodne z polskim prawem - wskazuje Mieczkowska.

Wody Polskie nie stosują własnego prawa. Prawa, które wprowadził rząd. To przecież ten rząd wprowadził nową ustawę w 2017 roku, ustawę o zbiorowym zaopatrzeniu w wodę i zbiorowym odbiorze ścieków, która to odebrała kompetencję w kwestii ustalania taryf za wodę samorządom, a przekazała regulatorowi, którym są Wody Polskie. Miało być sprawiedliwie, szybciej, skuteczniej, z korzyścią dla mieszkańców a jest wręcz odwrotnie - dodaje prezydent Mieczkowska.

Zawiadomienie do prokuratury

Prezydent Mieczkowska przyznaje także, że w tej sprawie złożyła już zawiadomienie do prokuratury.

Chciałabym, aby prokuratura przyjrzała się całemu procesowi zatwierdzania tej taryfy. I jeśli są tam jakiekolwiek uchybienia albo są podejmowane działania niezgodne z prawem, aby podjęła niezbędne czynności. Co więcej, spółka złożyła też skargę do Najwyższej Izby Kontroli i prawdopodobnie będzie wszczęta kontrola w stosunku do tych wszystkich postępowań, które zostałe odrzucone i tego ostatniego, które nie zostało wszczęte - poinformowała.

 

 

Opracowanie: