Były piłkarz reprezentacji Polski, zawodnik i trener Legii Warszawa, Lucjan Brychczy spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Legendarną postać stołecznego klubu, związaną z nim przez 70 lat, żegnały tłumy kibiców, którzy skandowali: "Panie Lucjanie, szacunek zawsze zostanie".
Uroczystości pogrzebowe miały charakter państwowy i rozpoczęły się od żałobnej mszy w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Wstęp do świątyni mieli tylko zaproszeni goście, którzy po brzegi ją wypełnili.
Lucjan Brychczy pośmiertnie został odznaczony przez prezydenta RP Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za - jak przekazała Kancelaria Prezydenta - "wybitne osiągnięcia sportowe, za zasługi dla rozwoju kultury fizycznej". W imieniu Andrzeja Dudy order na ręce najbliższej rodziny przekazał jego doradca Piotr Nowacki.
Piłkarską federację reprezentował m.in. prezes Cezary Kulesza, który w imieniu związku uhonorował zmarłego Diamentową Odznaką Honorową PZPN.
W imieniu rodziny Brychczego pożegnał dziennikarz, ceniony historyk polskiego i warszawskiego futbolu Stefan Szczepłek, ze strony Legii głos zabrał właściciel i prezes klubu Dariusz Mioduski, a list od ministra sportu i turystyki Sławomira Nitrasa odczytał sekretarz stanu w MSiT Piotr Borys. Władze miasta reprezentowała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska. W ostatniej drodze wybitnego piłkarza uczestniczyli też m.in. piosenkarz Wojciech Gąssowski oraz aktor i reżyser Olaf Lubaszenko.
Klubową legendę żegnali m.in. byli piłkarze Legii, jak Henryk Apostel, który był boiskowym kolegą Brychczego, Stefan Majewski, Dariusz Dziekanowski, Jacek Magiera i Jacek Zieliński, który pełni funkcję dyrektora sportowego. W mszy udział wzięli także przedstawiciele obecnej drużyny, z trenerem Goncalo Feio i zawodnikami Bartoszem Kapustką, Pawłem Wszołkiem, Arturem Jędrzejczykiem i Markiem Gualem na czele.
"Dziś żegnamy Legendę, pana Lucjana Brychczego. Spoczywaj w pokoju, Mistrzu" - przekazała Legia w mediach społecznościowych, która podobnie jak PZPN i miasto stołeczne wystawiła poczet sztandarowy.