Przed protestującymi studentami Uniwersytetu Warszawskiego trzecia noc pod namiotami w Parku Autonomia przy Nowym Świecie. Młodzi ludzie od piątku okupują to miejsce, domagając się od rektora konkretnych działań: potępienia wojny w Strefie Gazy i zerwania kontaktów z Izraelem.
Sytuacja nie zmieniła się zbytnio. Nadal nie mamy dostępu do toalet ani wody. Czekamy tak naprawdę na jakąś decyzję. Mamy nadzieję, że może jutro rektor się z nami spotka - mówi w rozmowie z reporterką RMF FM jedna z protestujących studentek. Pytana, czy zamierzają ustąpić odpowiada: Determinacja jest taka, jaka była. Budujemy morale. Dzisiaj zorganizowaliśmy sobie wykład, wspólnie uczyliśmy się na uniwersytecie. Jest dużo muzyki i śpiewania w oczekiwaniu na kontakt do władz uczelni.
Mamy wielką nadzieję, że rektor Alojzy Nowak jutro się z nami zobaczy. Zależy nam na rozmowie. Mam nadzieję, że sposób reakcji naszego rektora się zmieni - dodaje inna studentka.
Przypomnijmy, że studenci wystosowali do rektora UW list z postulatami. Żądają nie tylko zerwania współpracy z izraelskimi instytucjami akademickimi oraz innymi organizacjami i firmami, które są związane z okupacją Palestyny, ale również: publicznego, stanowczego i jednoznacznego potępienia ataku Izraela na strefę Gazy oraz okupacji Palestyny, bojkotu izraelskich instytucji na szczeblu krajowym i międzynarodowym do czasu zakończenia okupacji, a także uznania prawa do powrotu dla przymusowo przesiedlonych Palestyńczyków do państwowości oraz równości; udostępnienia informacji o tym, z jakimi podmiotami tego typu UW prowadzi współpracę i w jakim zakresie.
Izrael kontynuuje ataki w Rafah mimo wydanego w piątek przez Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości (MTS) w Hadze nakazu natychmiastowego jej wstrzymania. Decyzję tłumaczono "bezpośrednim ryzykiem" dla palestyńskiej ludności cywilnej. Wydano ją na wniosek Republiki Południowej Afryki jako tymczasowy środek zabezpieczający w ramach sprawy wniesionej przeciwko Izraelowi, w którym RPA zarzuca dokonywanie ludobójstwa na mieszkańcach Strefy Gazy. Izrael odrzuca te oskarżenia.
Palestyńscy lekarze twierdzą, że w niedzielnym ataku izraelskim na Rafah zginęły 22 osoby. Według agencji AP, zniszczone zostały namioty dla wysiedleńców. Hamas twierdzi, że mogło zginąć nawet 30 Palestyńczyków.
Lekarze poinformowali, że izraelski nalot nastąpił po tym jak Hamas po raz pierwszy od miesięcy przeprowadził ataki rakietowe na Tel Awiw.
Według palestyńskich medyków, izraelskie pociski uderzyły w namioty dla wysiedleńców. Na nagraniu z miejsca ataku widać ogromne zniszczenia - dodają.