Leżała w śniegu przy ruchliwej ulicy i nikt jej nie pomógł przez dwie godziny. Sytuacja wydarzyła się przy ulicy Kijowskiej na Pradze - Północ. Młodą kobietą zaopiekowali się dopiero strażnicy miejscy.
W środę o poranku, przed godz. 9.00 nieopodal Dworca Wschodniego funkcjonariusze straży miejskiej zauważyli klęczącą na chodniku młodą kobietę, która wzywała pomocy. Natychmiast zatrzymali samochód.
Strażniczka podeszła do potrzebującej, która trzęsła się z zimna. Jej ubranie było mokre, a twarz i ręce sine. Nie miała siły wstać i samodzielnie utrzymać się na nogach. Była roztrzęsiona i płakała.
Funkcjonariuszka okryła 29-latkę kocami termicznymi i zapytała co się stało. Kobieta wyjaśniła, że blisko dwie godziny przeleżała w śniegu, a gdy wstała, próbowała zatrzymać jakieś samochody, ale nikt nie zareagował.
Widząc, że kobieta wymaga opieki medycznej wezwano na pogotowie ratunkowe. Ratownicy zabrali ją do szpitala.
Jak powiedzieli nam strażnicy miejscy, z kobietą był utrudniony kontakt i miała się ona zachowywać dziwnie.