Krwawe sceny zarejestrowały policyjne kamerki podczas zeszłotygodniowej interwencji w mieszkaniu na warszawskim Mokotowie - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Mężczyzna, wobec którego interweniowali funkcjonariusze, zaatakował ich nożem. Policjanci odpowiedzieli, używając broni. Napastnik zmarł w szpitalu.

Policjantów do mieszkania wezwała matka mężczyzny, bo groził babci, z którą mieszkał. Gdy funkcjonariusze weszli do lokalu, od razu zostali zaatakowani nożem.

Agresywny 35-latek nie reagował na polecenia. Nie pomogło nawet użycie wobec niego paralizatora.

Śledczy byli w szoku, widząc, jak na nagraniach napastnik kontynuował ataki na policjantów mimo postrzałów. Zadał im liczne rany cięte.

Z informacji, które uzyskał dziennikarz RMF FM, wynika, że funkcjonariusze oddali do agresora 5 strzałów.

W sprawie tego zdarzenia zostało już wszczęte śledztwo. Prokuratura zdecydowała, że podstawą postępowania będzie artykuł dotyczący czynnej napaści na funkcjonariuszy.

Jak usłyszał dziennikarz RMF FM, nie jest jednak wykluczone, że poszerzą kwalifikację o nieumyślne spowodowanie śmierci. Na razie zlecono sekcję zwłok mężczyzny, by ustalić, co było bezpośrednią przyczyną zgonu.

Po interwencji na Mokotowie trzy osoby trafiły do szpitala. Napastnik zmarł po przewiezieniu tam, natomiast policjanci po opatrzeniu licznych ran zostali zwolnieni do domu.

Opracowanie: