Schronisko na Paluchu szykuje się na sezon grzewczy. Ze względu na wysokie koszty utrzymania placówki jej przedstawiciele nie ukrywają, że przed nimi ciężkie miesiące i liczą każdą złotówkę, by przeżyć te najtrudniejsze momenty.
Do schroniska na Paluchu w ostatnich miesiącach trafiło mnóstwo zwierząt - także z Ukrainy.
Na dziś w schronisku mamy ponad 700 psów i ponad 200 kotów. To ogromna liczba. W porównaniu na przykład z ubiegłym rokiem i tym samym okresem, mamy aż dwa razy więcej kotów. To oznacza, że musimy zabezpieczyć o wiele większą ilość karmy, zatrudnić więcej opiekunów, to nakłada na nas dodatkowe koszty - tłumaczy w rozmowie z RMF FM dyrektor Palucha, Henryk Strzelczyk.
Placówka wydaje także ogromne pieniądze na ogrzanie boksów i kontenerów. Ostatni rachunek na 290 tysięcy złotych pomogło opłacić im miasto.
Ratusz widzi, że na każdym kroku staramy się oszczędzać, więc na szczęście możemy liczyć na ich pomoc. Bez tego byłoby nam bardzo ciężko – mówi dyrektor.
Przed placówką bardzo trudne miesiące. Dlatego schronisko już dziś przygotowuje się na nadchodzący sezon grzewczy. Wprowadzony został plan oszczędności, który obejmuje m.in. niższe temperatury w boksach, większą liczbę psów w jednym kojcu i nowe inwestycje w fotowoltaikę.
Kiedy w środku pawilonu jest opiekun korzysta oczywiście z pełnego oświetlenia, żeby jego warunki pracy i obserwacja zwierząt były komfortowe. Ale kiedy opuszcza ten pawilon pozostaje tam jedynie oświetlenie dyżurne. To daje nam ogromne oszczędności. Podobnie chcemy zrobić z oświetleniem zewnętrznym, które w okresie zimowym świeci się o wiele dłużej. Wspólnie z elektrykiem pracujemy nad tym, żeby podzielić jego obwody, tak żeby nie było potrzeby oświetlenie całego schroniska, tylko jego części, w zależności od potrzeby – mówi dyrektor.
Dodatkowo schronisko w przyszłym roku zainstaluje fotowoltaikę, która pozwoli placówce oszczędzić kolejne setki tysięcy.
W ostatnich miesiącach w schronisku spadła liczba adopcji. Być może dlatego, że ludzie uważniej przyglądają się swoim domowym budżetom i są świadomi, że nie stać ich na przygarnięcie nowego członka rodziny.
To oczywiście nas martwi, ale jesteśmy przygotowani na taki scenariusz. Wiadomo, że zimą do naszego schroniska zawsze trafia więcej zwierząt, chociażby przez brak obecności ludzi na ogródkach działkowych. Dlatego przygotowujemy się do tego i zwiększamy liczbę miejsc w naszym schronisku. Staramy się łączyć zwierzaki w boksach i robić miejsce dla kolejnych. To ma także pozytywny wpływ na psy, bo w końcu to zwierzęta stadne – podsumowuje Henryk Strzelczyk.