W jednym z domów w warszawskim Ursusie znaleziono ciała czterech osób - dwóch kobiet i dwóch mężczyzn. Prokuratura nie wyklucza tzw. rozszerzonego samobójstwa.
Dzisiaj w domu jednorodzinnym na terenie warszawskiego Ursusa doszło do ujawnienia ciał czterech osób, członków jednej rodziny. Dwóch mężczyzn oraz dwóch kobiet. Małżonków oraz rodziców jednego z tych małżonków. Prokurator prowadzi oględziny na miejscu - przekazał dziennikarzowi RMF FM rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Szymon Banna.
Ze wstępnych ustaleń wynika, że osoby te nie zmarły śmiercią naturalną. Badamy tę sytuację, zabezpieczamy ślady, będziemy weryfikowali hipotezy, jakie mogą się pojawić - dodał rzecznik.
Jak dowiedział się RMF FM - o czterech ciałach w budynku powiadomili policję członkowie dalszej rodziny. Na miejsce przyjechali funkcjonariusze, którzy zabezpieczają teraz ślady. Działają pod nadzorem prokuratury rejonowej z warszawskiej Ochoty. Z ustaleń śledczych wynika, że ciała należą do małżeństwa oraz rodziców jednego z małżonków. Sprawa ma charakter kryminalny, a w tle najprawdopodobniej są kłopoty rodzinne.
Przedstawiciel prokuratury przekazał, że obecnie nie może udzielić zbyt wielu informacji na temat zdarzenia. Oględziny miejsca - jak przekazał - potrwają od kilku do kilkunastu godzin i dopiero po nich będzie można ustalić, co się tam mogło wydarzyć.
Przedstawiciel prokuratury przyznał, że jedną z hipotez branych pod uwagę jest tzw. "rozszerzone samobójstwo". Podkreślił jednak, że po zebraniu materiału, przeprowadzeniu sekcji zwłok, prokuratura będzie dysponowała pełniejszą wiedzą, która pozwoli na wskazanie możliwych hipotez dotyczących makabrycznego odkrycia w Ursusie. Będziemy weryfikowali wszelkie hipotezy, jakie się w tej sprawie pojawiają. W tym również udział osób trzecich - zapowiedział Banna.