Przyczyny śmierci dwójki z trójki dzieci, których szczątki odnaleziono ostatnio w Czernikach na Pomorzu, najpewniej nie uda się ustalić - dowiedział się nieoficjalnie reporter RMF FM. Od pierwszej zbrodni mogło minąć nawet 9 lat. Prokuratura będzie sprawdzać, czy decyzje o umorzeniu śledztw dotyczących Piotra G. były prawidłowe.
54-latek aresztowany w weekend przez sąd w Kościerzynie miał dwanaścioro dzieci, które urodziła jego żona (nieżyjącą już od kilkunastu lat) i co najmniej trójkę kolejnych, dla których był zarazem i dziadkiem, i ojcem.
Na mężczyźnie ciążą zarzuty zabójstwa trójki noworodków i utrzymywania kazirodczych stosunków z córkami. Jedna z nich trafiła do aresztu. 20-latka również usłyszała zarzut kazirodztwa i dwa zarzuty zabójstwa. Dziś śledztwo przeciwko Piotrowi G. oraz jego córce Paulinie zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku.
Z nieoficjalnych informacji naszego reportera wynika, że podczas przeprowadzonej w niedzielę sekcji zwłok niewiele udało się ustalić. Jedno z zakopanych dzieci zmarło najpewniej ok. 8-9 lat temu, kolejne także na tyle dawno, że może być kłopot z uzyskaniem odpowiedzi na niektóre pytania śledczych. Prokuratura czeka na pisemną opinię z badań.
Wiadomo, że matką jednego z nieżyjących noworodków była starsza z córek mężczyzny. Z naszych nieoficjalnych ustaleń wynika, że kobieta od lat nie mieszka w domu ojca, założyła własną rodzinę.
Z informacji, do których dotarł reporter RMF FM wynika, że są podstawy do tego, by w sprawie zbadać wątek ewentualnych zabójstw dzieci jeszcze w trakcie trwania małżeństwa Piotra G.
Mężczyzna nigdy nie pracował, utrzymywał się z licznych świadczeń socjalnych, a jego rodzina była pod opieką różnych instytucji, między innymi Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Z naszych informacji wynika, że Pomorski Urząd Wojewódzki wszczął teraz kontrolę dotyczącą sposobu sprawowania przez GOPS nadzoru nad rodziną Piotra G. Czekamy na odpowiedź urzędników na pytania w tej sprawie.
Z informacji, które przekazali nam mieszkańcy okolicy, wynika, że już blisko 20 lat temu o Piotrze G. "mówiło się", że utrzymywał kazirodcze stosunki ze swoimi dziećmi, a przyznać miał to nawet jeden z jego synów. W tej sprawie powiadamiane miały być różne instytucje, w tym opieka społeczna i prokuratura.
Jak ustalił nasz reporter, najstarsze z zawiadomień o podejrzeniu kazirodczych stosunków w rodzinie Piotra G. zostało złożone kilkanaście lat temu. Od tego czasu prokuratura 5 razy przyglądała się Piotrowi G. Zawiadomienia dotyczyły kazirodztwa oraz znęcania się nad członkami najbliższej rodziny. Żadne z nich nie zostało potwierdzone, śledczy nigdy nie znaleźli żadnych dowodów przeciwko 54-latkowi.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku będzie kontrolować prawidłowość decyzji podejmowanych przed laty w tej sprawie przez prokuratorów z prokuratury rejonowej. Na razie śledczy z Gdańska czekają jednak na akta wszystkich tych spraw.
Dodatkowo apelują, by osoby, które mają informacje o rodzinie i życiu Piotra G. zarówno w ostatnich latach, jak i przed wielu laty, zgłaszały się do prokuratury.