Strażacy od wtorkowego wieczora walczą z ogniem w Kamieńcu koło Lęborka na Pomorzu. Płonie tam składowisko tekstylnych odpadów. Nie ma informacji o poszkodowanych. To 33. pożar w tym miejscu.
Strażacy otrzymali zgłoszenie o pożarze we wtorek około godziny 21, ale sytuacja wciąż nie jest opanowana.
Hałda wciąż płonie. Jak przekazał reporterowi RMF FM bryg. Piotr Krzemiński, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku, palą się ściany dwóch pryzm tekstyliów, które mają około 10 metrów wysokości, każda ma wymiary 60 na 40 metrów.
W tym miejscu zgromadzonych jest ok 60 tysięcy ton tych materiałów - poinformował Krzemiński.
Co ważne, już dwie magistrale, skonstruowane z węży strażackich, dostarczają z pobliskiej rzeki wodę w miejsce pożaru - łącznie mają 6 kilometrów długości, pompują około 5 tysięcy litrów wody na minutę.
Dzięki magistralom wielu strażaków mogło wrócić do domów, bo nie trzeba już na bieżąco dowozić wody. Sześć zastępów straży pożarnej pracuje teraz na miejscu, w kulminacyjnym momencie akcji było ich ponad 20.
Nie ma informacji o poszkodowanych. Gaszenie pożaru może potrwać nawet kilka dni - powiedział Krzemiński.
To 33. pożar w tym miejscu w ciągu trzech lat. W przeszłości wskazywano, że przyczyną pożarów były podpalenia, ale nie ustalono, kto miałby za nimi stać.
Strażacy w nieoficjalnych rozmowach przyznają, że byliby zaskoczeni, gdyby tym razem okazało się, że nie doszło do podpalania.
Najdłuższa akcja gaśnicza ze wszystkich tam prowadzonych przez lata trwała aż 12 dni, tym razem strażacy szacują działania na mniej więcej trzy doby.
Zbite pryzmy tekstyliów dogasza się bardzo długo. Składowisko powstało na terenie jednej ze spółek. Wydzierżawiła ona blisko 2-hektarowy teren innej firmie, która zaczęła zwozić tam opady, bo za takie uznano materiały. Gmina Cewice z firmą nie ma kontaktu, na utylizację składowiska jej nie stać - ta według szacunków może kosztować ponad 30 milionów złotych i potrwać 2-3 lata.
Mieszkańcy nie są narażenie na niebezpieczeństwo - powiedział w środę rano wójt gminy Cewice Jerzy Bańka. Zapewnił, że pomiary powietrza wykonane przez strażaków dały wynik negatywny. Nie ma zagrożenia zatruciem czy groźby ewakuacji - stwierdził.
Bezpośrednio przy składowisku, w którym płoną pryzmy tekstyliów, mieszkają trzy rodziny - tłumaczył wójt.
Komendant Powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Lęborku bryg. Piotr Krzemiński powiedział że na miejscu pracuje specjalna grupa ratownictwa chemicznego, która monitoruje stan powietrza. Nie ma potrzeby ewakuacji okolicznych mieszkańców - ocenił komendant.
Inspektorzy WIOŚ w Gdańsku w ubiegłym roku nałożyli na spółkę składującą tekstylia w Kamieńcu kary w łącznej wysokości ponad miliona złotych - przekazał PAP zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska Radosław Rzepecki.
W ubiegłym roku inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Gdańsku wymierzyli kary za gospodarowanie odpadów bez zezwolenia oraz brak monitoringu wizyjnego miejsca magazynowania odpadów palnych - wyjaśnił Rzepecki i dodał, że w trakcie kontroli stwierdzono nielegalne zbieranie odpadów tekstylnych.
Nałożono na spółkę karę łączną w wysokości 1,25 mln złotych.
Decyzją także wstrzymaliśmy dalsze zbieranie odpadów. Każde ich dowożenie byłoby sankcjonowane kolejnymi karami - powiedział zastępca Pomorskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska. Zaznaczył, że obecnie trwa postepowanie egzekucyjne kar wobec członków zarządu spółki.