Obowiązujące dziś przepisy regulujące działalność cmentarzy w Polsce nie nadążają za rzeczywistością - to główny wniosek z najnowszego raportu Unii Metropolii Polskich, która przy okazji dnia Wszystkich Świętych zwraca uwagę na szereg problemów, z jakimi mierzą się polskie nekropolie. To m.in brak przepisów dotyczących kremacji, pochówków z urną czy tzw. miejsc pamięci. Twórcy raportu mówią o pilnej potrzebie stworzenia nowej ustawy.
"Za 8-10 lat może zabraknąć miejsc na cmentarzach" - czytamy w raporcie "Miejskie nekropolie. Diagnoza sytuacji i wyzwań dotyczących cmentarzy komunalnych w miastach Unii Metropolii Polskich" opracowanego przez Centrum Analiz i Badań UMP. I choć mowa tu o nekropoliach, które znajdują się w miastach należących do UMP (np. Warszawa, Kraków, Poznań czy Wrocław), to eksperci wskazują, że problem dotyczy także mniejszych miejscowości i wsi.
Autorzy raportu przypominają, że prowadzenie cmentarza komunalnego jest zadaniem własnym gminy o charakterze obligatoryjnym. "Co do zasady, w każdej gminie powinien znajdować się cmentarz komunalny. W uzasadnionych przypadkach możliwe jest założenie cmentarza komunalnego dla kilku gmin. Wobec rosnącej liczby pochówków, cmentarze komunalne zaczynają borykać się z problemem braku miejsc na nowe groby. Najczęściej dostępna powierzchnia cmentarzy wraz z terenem, który można przeznaczyć pod rozbudowę, wystarczy na kolejne 8-10 lat. Dodatkowym problemem jest niechęć mieszkańców do tworzenia cmentarza w pobliżu ich miejsca zamieszkania" - czytamy w raporcie.
Obowiązująca dziś ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych została stworzona w 1959 roku, a większość jej przepisów to postanowienia z 1932 roku.
Czyli de facto, dzisiejsze regulacje pochodzą sprzed blisko 100 lat i nie nadążają za cmentarną rzeczywistością - mówi w rozmowie z RMF FM ekspertka prawa cmentarnego, prof. Agnieszka Piskorz-Ryń z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
To jest tak naprawdę ustawa, która została napisana na zasadzie "kopiuj, wklej" to, co znalazło się w ustawie z 1932 roku. Ówczesne przepisy nie są przystosowane do warunków, w jakich dziś chowamy zmarłych, ale także do liczby pochówków, która z każdym rokiem rośnie - dodaje prof. Piskorz-Ryń.
Faktycznie, jak czytamy w raporcie, według prognozy demograficznej GUS w 2045 roku liczba zgonów w Polsce rocznie przekroczy pułap 500 tys. - wobec prognozowanych na ten rok 425 tys. zgonów. A miejsc na nekropoliach z każdym rokiem ubywa.
Dla przykładu, z danych przekazanych nam przez Zarząd Cmentarzy Komunalnych w Warszawie, na cmentarzach należących do tego zarządcy w 1997 roku pochowano 4211 osób. 25 lat później, w 2022 roku pochowano już 6347 osób (liczba osób pochowanych w nowych i istniejących grobach na cmentarzach komunalnych m.st. Warszawy).
Eksperci w raporcie zwracają uwagę, że w parlamencie trwały co prawda prace nad rządowym projektem ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych, jednak ostatecznie nie został on wniesiony pod obrady.
Z powodu deficytu miejsc na cmentarzach coraz popularniejsze stają się pochówki w grobach rodzinnych oraz w urnach. Te ostatnie w ubiegłym roku stanowiły aż 60 proc. dokonywanych pogrzebów na cmentarzach komunalnych w miastach należących do Unii Metropolii Polskich. Z roku na rok przybywa też nowych miejsc w kolumbariach. Co ciekawe, zmianę z tradycyjnych pogrzebów trumiennych na rzecz zastępowania ich urnami popiera połowa Polaków.
Ale archaiczne polskie prawo nie obejmuje już na przykład alternatywnych form chowania zmarłych, takich jak chociażby Miejsca pamięci (inaczej Ogrody pamięci, Łąki pamięci), czyli miejsca w których rozsypywane są prochy bliskich. Dziś taka forma pochówku jest w Polsce zabroniona. Jesteśmy chyba jedynym państwem w Unii Europejskiej, które zabrania rozsypywania prochów bliskich. To się musi zmienić - mówi ekspertka prawa cmentarnego.
Podobnie brakuje w przepisach możliwości tworzenia cmentarzy leśnych, rozsypywania prochów zmarłych w miejscu bliskim sercu zmarłego, czy trzymania urn w domach. Tu otwartość na tego typu rozwiązania przejawia 35-50 proc. polskiego społeczeństwa - w zależności od konkretnej formy.
O stosunek do takich alternatywnych form pochówku nasza reporterka zapytała osoby odwiedzające Cmentarz Powązkowski w Warszawie. Według mnie każdy sam powinien zdecydować, jak chce zostać pochowany. Nie powinno się odbierać nikomu prawa do takiej decyzji - mówi jedna z mieszkanek. Ja osobiście zdecydowałam, że chce być skremowana. To najwygodniejsza opcja, także dla moich dzieci - dodaje inna. No co tu dużo mówić, brakuje tych miejsc faktycznie na cmentarzach, więc nie ma wyjścia, musimy odzwyczaić się od chowania w trumnach - podsumowuje inny mężczyzna.
Prof. Agnieszka Piskorz-Ryń zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię - na działalność krematoriów. Jak wskazuje, w ustawie brakuje także regulacji dotyczących procesu kremacji i zasad działania krematoriów.
Mamy tutaj do czynienia z ogromną luką prawną. Jedyne przepisy, które dotyczą krematoriów, to przepisy dotyczące wpływu na środowisko. A to, co się dzieje z ciałem człowieka, które jest przekazywane w celu kremacji, jest dziś uregulowane wewnętrznymi unormowaniami danego krematorium. Nie mamy np. uregulowania, że kremacji podlega pojedyncze ciało człowieka. Oczywiście w praktyce tak najczęściej jest, ale nie ma tego zabezpieczonego w prawie. A więc może dochodzić do sytuacji, że kilka ciał może być kremowanych na raz. To, że nie dochodzi do takich absurdów, to jest tylko dobra wola i odpowiedzialność zawodowa prowadzących krematorium. I to się musi zmienić - podsumowuje prof. Piskorz-Ryń.
Raport UMP porusza jeszcze jeden problem, z którym mierzą się polskie nekropolie, czyli utrzymanie czystości na cmentarzu i wszechobecny plastik. Jak czytamy, to jedno z najbardziej wymagających obowiązków i kosztownych wydatków w budżetach nekropoli, ściśle powiązane z systemem gospodarowania odpadami.
W większości dużych miast bowiem nieczystości pochodzące z cmentarzy nie są objęte gminnym systemem gospodarowania odpadami. Odbiór odpadów z cmentarzy odbywa się zazwyczaj na zasadach komercyjnych, odpowiada za nie firma wyłoniona w postępowaniu przetargowym lub spółka miejska.
Trudno mówić tu o recyklingu, bo wiązanki, które kładziemy na grobach, składają się z różnych materiałów, zawierają na przykład elementy plastikowe, ale także metalowe druty. Każdy z nich powinien trafić do innej frakcji, a przecież wiadomo, że nikt z nas nie będzie rozkładać na części pierwsze każdej wiązanki - mówi prof. Piskorz-Ryń.
Co więcej, zarządcy podkreślają, że wyrzucane śmieci są często zabrudzone, jak w przypadku szklanych zniczy oblanych parafiną, które wówczas przestają być odpadem szklanym. Nie chodzi o to, by z wszystkiego od razu rezygnować, ale dobrze byłoby, żeby największe miasta współpracowały z najważniejszymi kościołami i wspólnie nawoływać do ograniczenia tego konsumpcjonizmu cmentarnego na rzecz modlitwy i zadumy - mówi ekspertka.
Podsumowując, według twórców raportu najbardziej palące kwestie, które koniecznie powinny znaleźć się w nowej ustawie o funkcjonowaniu cmentarzy i zasadach chowania zmarłych, to:
- unormowanie kwestii związanych z organizacją krematoriów i procesem kremacji,
- umożliwienie pozostawienia w likwidowanym grobie przeznaczonym do ponownego pochówku wcześniej pochowanych w nim szczątków,
- wprowadzenie regulacji dotyczących pochówków ekologicznych.
Źródło: RMF FM, UMP