"Nie mamy już możliwości. Nie wygrywamy. Ale spróbuj mu to powiedzieć" - tak o Wołodymyrze Zełenskim mówią niektórzy z jego doradców cytowani przez magazyn "TIME". Wygranie wojny, której - być może - wygrać nie sposób stało się dla ukraińskiego prezydenta obsesją. Z drugiej strony Zełenski po prostu może mieć rację: jeżeli Rosjan nie uda się zatrzymać w Ukrainie, wojna rozprzestrzeni się na kolejne kraje. Faktem jest jednak, że władze w Kijowie mają coraz mniej atutów, by przekonać zachodnich partnerów do utrzymywania pomocy.

REKLAMA

Powiedzieć, że Ukraińcy znaleźli się w trudnym położeniu - to nie powiedzieć nic. Rosjanie byli w stanie skonsolidować siły, zbudować solidne umocnienia i oprzeć się ukraińskiej kontrofensywie. Teraz stopniowo, odcinek po odcinku sami przechodzą do natarcia. O zdobyczach terytorialnych sił Kijowa nie słyszeliśmy od dawna. Moskwie udało się przetrwać i - nie ma co się oszukiwać - front stanął w miejscu.

Czy wydarzenia w wojnie rosyjsko-ukraińskiej mogły potoczyć się inaczej? Tylko pod warunkiem, że Zachód byłby skłonny dostarczyć Kijowowi odpowiednią ilość sprzętu. I o to Wołodymyr Zełenski ma główne pretensje do Wolnego Świata.

Zełenski czuje się zdradzony, ale...

"Zełenski czuje się zdradzony przez swoich zachodnich sojuszników. Zostawili go bez środków do wygrania wojny, a jedynie do przetrwania" - mówi dla "TIME" anonimowy doradca z zespołu prezydenckiego.

Ukraina nie poradziła sobie z kwestią korupcji. System rekrutacji do wojska jest w Ukrainie całkowicie wypaczony, a w mediach przez ostatnie miesiące głośno było o tym, jak w miarę rozwoju sytuacji na froncie rosły też łapówki, które trzeba było płacić komisjom wojskowym. Wołodymyr Zełenski zareagował zwalniając szefów komisji we wszystkich regionach kraju - zrobił to jednak dopiero, gdy cały świat już wiedział o nieprawidłowościach.

Pożegnano się też z szefem Ministerstwa Obrony Narodowej - także za późno. Zełenski miał przynajmniej od lutego wiedzę, że Reznikow zarządza skorumpowanym resortem, a mimo to wahał się przez pół roku przed podjęciem krytycznych decyzji.

Kwestia korupcji mocno nadwyrężyła relacje Zełenskiego z zachodnimi partnerami. Administracja USA przygotowała nawet dla Ukrainy listę koniecznych reform. Urzędnicy ukraińscy przyznają, że to nie były sugestie, ale warunki.

Decyzja Kijowa o zwolnieniach w resorcie miała zaznaczyć, że korupcja w kraju będzie zwalczana. Jak twierdzą jednak źródła "TIME" - osiągnięto efekt odwrotny: pozbawiony szefostwa system rekrutacyjny, prawie całkowicie przestał funkcjonować.

Zełenski jest uparty, ale...

Poparcie dla pomocy Ukrainie systematycznie maleje. Nawet wizyta Zełenskiego w USA nie zmieniła tego trendu. Jak wynika z ankiety przygotowanej przez Reutersa, około 41 proc. Amerykanów chce, by ich rząd dostarczył Kijowowi więcej broni. To katastrofalny spadek w stosunku do 65 proc. poparcia dla takiej decyzji, którą obywatele Stanów Zjednoczonych sygnalizowali w czerwcu, gdy Ukraińcy rozpoczęli swoją kontrofensywę.

Kontrofensywa ugrzęzła jednak na polach obwodu donieckiego, zaporoskiego i pod Chersoniem. Mówiąc wprost została powstrzymana przez Rosjan. Pomimo niepowodzeń Wołodymyr Zełenski nie chce się poddać i odrzuca jakiekolwiek sugestie o rozpoczęciu rozmów z Kremlem. I niektórzy mają mu to za złe.

"Oszukuje sam siebie" - mówi mi z frustracją jeden z jego najbliższych współpracowników. "Nie mamy już możliwości. Nie wygrywamy. Ale spróbuj mu to powiedzieć" - dodaje cytowany przez "TIME".

Nie brakuje też podobno takich, którzy zarzucają prezydentowi, że jego upór zaszkodził wysiłkom ich zespołu zmierzającym do opracowania nowej strategii. "Być może uspokoi to część ludzi w naszym kraju i poza nim, przynajmniej tych, którzy chcą zakończyć sprawę za wszelką cenę. Ale dla mnie jest to problem, ponieważ pozostaje nam ten niewybuch. Opóźniamy tylko jego detonację" - mówi amerykańskiemu magazynowi sam Zełenski, który przyznaje, że na razie zależy mu wyłącznie na wygraniu wojny.

I Zełenski może mieć rację, ale...

Ukraiński prezydent przyjechał do Waszyngtonu z jasnym przesłaniem: Trzecia wojna światowa może rozpocząć się na Ukrainie, kontynuować w Izraelu, stamtąd przenieść się do Azji, a następnie rozprzestrzenić się na inne kraje. Problemem Zełenskiego jest to, że po początkowym entuzjazmie, jaki wzbudzał na świecie, teraz zaczęto go traktować jako uciążliwego i niezdolnego do kompromisów.

Pytanie, czy w dzisiejszej sytuacji kompromis jest w ogóle możliwy. Rosja zdaje sobie sprawę z tego, że jej akcje rosną. Zatrzymała wojska Ukraińskie na froncie, wojna w Izraelu odciągnęła uwagę świata od tego, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, a wzrost napięć na Bliskim Wschodzie wymusił na administracji USA zaangażowanie większych sił do ochrony baz w Syrii czy Iraku.

Mimo to, pozostaje jasne, że Joe Biden od początku nie zamierzał inwestować wszystkich swoich sił we wzmocnienie Ukrainy. Jest jasne, że Amerykanie bardziej "czyszczą swoje magazyny" i rzucają Kijowowi sprzęt absolutnie niezbędny do przetrwania, niż faktycznie starają się o to, by żołnierze Zełenskiego wygrali wojnę z Rosjanami.

Zarzuty o korupcję w ukraińskim MON również nie mogły być decydujące w kontekście pomocy dla Kijowa. Waszyngton musiał zdawać sobie sprawę z tego, że proces eliminowania skorumpowanych elementów z ukraińskiej administracji rozpoczął się de facto wraz z wybuchem wojny i musi trwać zanim przyniesie oczekiwane rezultaty. To oczywiste, że Zachód potraktował aferę rekrutacyjną, jako pretekst, by zacząć wywierać na Zełenskim presję - "z tak skorumpowanym krajem nie jesteś w stanie pokonać Władimira Putina", zdają się mówić w Waszyngtonie, Berlinie, Paryżu czy Londynie.

Faktem jednak pozostaje, że Wołodymyr Zełenski i jego przyboczni popełnili w trakcie tej wojny błędy, których USA im nie wybaczy. Jednym z nich i być może najbardziej brzemiennym w skutkach, było uzależnienie działań strategicznych od woli decydentów politycznych. A to również spowodowało potężne zgrzyty w samej ukraińskiej armii.

"Kijów miał zażądać operacji mającej na celu odbicie miasta Gorłówka, strategicznej placówki we wschodniej Ukrainie, którą Rosjanie okupowali i zaciekle bronili przez prawie dekadę. Odpowiedź przyszła w formie pytania: Z czym? "Nie mają ludzi ani broni" - mówi oficer. "Gdzie jest broń? Gdzie jest artyleria? Gdzie są nowi rekruci?" - relacjonuje "TIME".

Podobnie można traktować też obsesyjne próby walk o Bachmut. Amerykanie przestrzegali Zełenskiego, by skierował swoje siły na Melitopol i tam próbował odciąć Rosjan od łańcuchów logistycznych. Zełenski nie posłuchał - prowadzi bowiem osobistą wojnę psychologiczną z Kremlem, a Bachmut jest w niej kluczowy, bo stanowi identyczną obsesję Władimira Putina.

Relacja amerykańskiego magazynu jest o tyle niepokojąca, że mówi o słabnącym poparciu dla ukraińskiego prezydenta wśród jego najbliższej świty. Sam Wołodymyr Zełenski ciągle powtarza, że "nikt nie wierzy w zwycięstwo tak jak on". Pytanie, kto jeszcze wierzy w Zełenskiego?

We all need to be realistic about the Russian system.They have mobilized all forces in order not to lose the territory they have seized in Ukraine, but they have also contaminated their own territory with such a level of hatred and degradation that events in Russia have spun... pic.twitter.com/22ziCVQ885

ZelenskyyUaOctober 30, 2023