Spłonęły trzy samochody wykorzystywane przez Fundację z Pompą - Pomóż Dzieciom z Białaczką, opiekującą się pacjentami Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku. Zdaniem prezeski fundacji Marty Czyż-Taraszkiewicz, było to podpalenie.
"W Halloweenową noc, po tym jak odpoczywaliśmy po strasznych zabawach i zajęciach z małymi Wojownikami z Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego w Gdańsku, ktoś podpalił wykorzystywane przez Fundację auta" - napisała w środę w mediach społecznościowych prezeska Fundacji z Pompą Marta Czyż-Taraszkiewicz.
Samochody były zaparkowane przy ul. Sobieskiego w Gdańsku - Wrzeszczu.
"Dwóch mini vanów na co dzień używaliśmy do załatwiania fundacyjnych spraw. Z tego powodu zostaliśmy praktycznie bez możliwości transportowych – często woziliśmy nimi przedmioty, które nie mieszczą się do zwykłych aut osobowych" - mówiła.
Prezeska fundacji zaznaczyła, że po rozpoczęciu wojny na Ukrainie samochody fundacyjne służyły także uchodźcom, którzy trafili na leczenie do Gdańska. "Tymi autami mogliśmy zapewnić im opiekę, woziliśmy ich na badania, przewoziliśmy im rzeczy w trakcie przeprowadzek" - wyjaśniła Czyż-Taraszkiewicz.
Zdaniem prezeski fundacji było to podpalenie. "Najpierw stwierdzili to gaszący nasze auta strażacy, a następnego dnia potwierdził biegły, który oglądał wypalone wraki" - stwierdziła i dodała, że każdy ze spalonych aut wart był ok. 5 tys. złotych.
W pożarze na szczęście nikt nie ucierpiał. "Obraz spalających się samochodów, ogień sięgający koron drzew na długo zostanie w naszych głowach. Jest mi ogromnie przykro, ciężko uspokoić emocje. Wartość aut nie była duża, ale znaczenie w działalności fundacji ogromne" - przekonuje szefowa organizacji.
Sprawą zajmują się gdańscy policjanci, którzy prowadzą pod nadzorem prokuratora dochodzenie w sprawie zniszczenia mienia, aby jak najszybciej ustalić i zatrzymać sprawców.