Blisko 40 ton śmieci zebrano od początku roku na gdyńskich plażach. Połowa to szkło. Plaże są sprzątane codziennie. Rocznie miasto wydaje na to ponad milion złotych i jak przyznają urzędnicy – koszty rosną wraz ze wzrostem liczby odpadów.
Plastikowe butelki, opakowania po jedzeniu, puszki, a nawet niebezpieczne odpady, takie jak strzykawki czy fragmenty szkła, to niestety codzienny widok na plażach.
To jest problem zwłaszcza, że jest nieprzyjemnie, gdy człowiek potyka się o puste butelki po napojach albo o torebki z resztkami jedzenia. Dzisiaj rano widziałam faktycznie jechały maszyny i sprzątały - mówi nam jedna z plażowiczek.
Codziennie o porządek na plaży dba 20 osób. Używają oni czterech maszyn do czyszczenia oraz grabi do napowietrzania piasku. O funkcjonowanie plaż i kąpielisk w mieście troszczy się Gdyńskie Centrum Sportu. Za sprzątanie piasku bezpośrednio odpowiada firma Delta sp. z o.o. wybrana w drodze przetargu nieograniczonego. Miasto na utrzymanie czystości na plażach wydaje 1,2 mln zł. Jak przyznają urzędnicy, koszty sprzątania są znaczące i rosną wraz ze wzrostem liczby opadów.
Winy nie można zrzucić na brak śmietników, bo jest ich ponad 400. Zwiększenie tej liczby sprawiłoby, że plaża zmieniłaby się w las kubłów.
Widziałam ostatnio jak plażowicze zbierali plastik, który znaleźli na plaży. To nie jest ich śmieć, a mimo wszystko go zabrali - opowiadała nam inna turystka.
Plaże są na bieżąco monitorowane. W ostatnim czasie zauważając problem zwiększonego śmiecenia, zdecydowano się na zwiększenie liczby sprzątań z 4 razy w tygodniu do 7 oraz dodatkowych sprzątań w weekendy.