Rozwiązania tymczasowe cieszą się w Polsce zaskakująco dużą trwałością. Wiedzą o tym mieszkańcy Trójmiasta. Na Gdańskim Chełmie znajduje się prawdopodobnie jedno z najciekawszych rozwiązań urbanistycznych świata. Gdyby nie placek wielkości studzienki kanalizacyjnej i znak drogowy - nikt nie wiedziałby o znajdującym się tam rondzie.
Miasto zdecydowało się tymczasowo zmienić skrzyżowanie równorzędne na rondo. Rozwiązanie takie jak każde inne, ale problem w tym, że jego "tymczasowość" trwa już 5 lat.
Jak jeździ się na skrzyżowaniu ulic Nieborowskiej i Królowej Bony na gdańskiej dzielnicy Chełm? Dziennikarz RMF FM postanowił zapytać o to mieszkańców.
Trochę skomplikowane jest jak się wyjeżdża z osiedla - mówi nam jeden z kierowców. Dlaczego skomplikowane? Tu niespodzianki nie ma: Jest za małe. Ciężko tu jakkolwiek skręcić. Nikt się tym "rondem" tak naprawdę nie przejmuje.
Plusem jest to, że tam jest wzniesienie, które trochę "przyhamowuje", ale na samym początku to tu kilka razy w tygodniu były wypadki - relacjonuje inny. To wygląda tak, jakby ktoś tu położył oponę i teraz trzeba wokół niej jeździć - dodaje mieszkaniec Trójmiasta.
Jest tak małe, że nie wiadomo jak po nim jeździć. Ktoś najedzie na rondo i już na nim jest, ktoś zrobi to samo w tym samym czasie - zastanawia się mieszkanka gdańskiej dzielnicy Chełm.
W 2019 roku wyłączono tam sygnalizację świetlną, a ze skrzyżowania zrobiono rondo stawiając na środku coś co przypomina studzienkę kanalizacyjną. W ten sposób rozwiązanie tymczasowe nabrało niespotykanej żywotności.