Stefan W., oskarżony o zabójstwo Pawła Adamowicza poza terenem sądu ma zachowywać się inaczej niż podczas procesu na sali sądowej – wynika z nieoficjalnych ustaleń reportera RMF FM. Kuba Kaługa dotarł do informacji o zachowaniu Stefana W. w areszcie śledczym. Pismo w tej sprawie przygotowano na polecenie sądu.
Oskarżony o zamordowanie Pawła Adamowicza Stefan W. od początku procesu zachowuje się nietypowo, ale bardzo konsekwentnie. Nie licząc jednej rozprawy, podczas której zerwał pagon z ramienia pilnującego go policjanta, przez cały czas zachowuje się jakby był nieobecny: milczy, nie reaguje na jakiekolwiek pytania sądu, nie potwierdził nawet, że słyszy te pytania, z adwokatem miał nie rozmawiać nawet poza salą.
Zupełnie inaczej ma być jednak w areszcie śledczym. Jak wynika z przygotowanej tam dla sądu notatki zachowanie Stefana W. ma nie budzić zastrzeżeń: rozmawia, a w tych rozmowach reaguje i odpowiada spontanicznie. W piśmie wskazano też, że zdaje on sobie sprawę ze swojej sytuacji.
Co więcej - nieoficjalnie ustalenia reportera RMF FM wskazują na to, że rozmów z oskarżonym wynika, że w jego zachowanie w sądzie jest celowym działaniem.
Pismo powstało już kilka tygodni temu, trafi zapewne do biegłych, którzy do końca maja - zgodnie z terminem wskazanym przez sąd - mają przygotować opinię o aktualnej kondycji psychicznej Stefana W. i ocenić czy bierze on udział w procesie w sposób świadomy.
O badanie przez biegłych zawnioskował obrońca Stefana W., adwokat Marcin Kminkowski. Miał wątpliwości co do aktualnej kondycji psychicznej oskarżonego. Jak mówił, także on nie jest w stanie nawiązać z nim kontaktu, a klient nie reaguje na żadne jego wypowiedzi czy pytania. Jeszcze przed pierwszą rozprawą Kminkowski zapowiadał, że Stefen W. będzie składał obszerne wyjaśnienia.
Mimo to Stefan W. - który przed pierwszą rozprawą, na piśmie prosił sąd między innymi o ujawnienie swojego wizerunku i danych osobowych, na co sąd nie przystał - ostatecznie nie złożył wyjaśnień i nie zareagował podczas kolejnych rozpraw na żadną wypowiedź czy pytanie sądu.
Prokuratura oraz oskarżyciele posiłkowi, pytani o zachowanie Stefana W., wielokrotnie już podkreślali, że ich zdaniem postawa mężczyzny jest grą z jego strony, swoistą taktyką procesową, która nie ma nic wspólnego ze stanem psychicznym.
Lekarze, którzy na polecenie sądu, badają oskarżonego przed każdą z rozpraw, do tej pory nie dopatrzyli się żadnych przeszkód, by nie mógł on w nich uczestniczyć.
Wczoraj podczas kolejnej z rozpraw nic w tej sprawie się nie zmieniło. Stefan W. nie reagował, nie zadawał pytań, gdy sąd przesłuchiwał troje kolejnych świadków.
Pierwszym z nich była kobieta, która była wśród publiczności i widziała jak napastnik przeskoczył przez barierkę przed sceną WOŚP na Targu Węglowym. Kolejnym był policjant, kierowca radiowozu, którym przewożony był Stefan W. po zatrzymaniu. Ostatnim - lekarz dyżurujący na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, na który na krótko po zatrzymaniu trafił oskarżony o zabójstwo Pawła Adamowicza.
Kolejna rozprawa w tym procesie zaplanowana jest na 2 czerwca.