Ludzkie kości, czaszkę, fragmenty odzieży i buty znalazł w podmanowskim lesie spacerowicz. Prawdopodobnie szczątki należą do zaginionej mieszkanki Koszalina. "Pewność będziemy mieć dopiero, gdy otrzymamy wyniki badań genetycznych" – powiedziała nadkom. Monika Kosiec.
Na ludzkie szczątki natknął się w miniony weekend w podmanowskim lesie spacerowicz. Zaparkował auto na parkingu niedaleko Rosnowa i poszedł się przejść. Czaszkę, kości, fragmenty odzieży i buty znalazł w mokradłach, około 4 kilometry od miejsca, w którym ostatni raz widziana była zaginiona koszalinianka - przekazała oficer prasowa KMP w Koszalinie nadkom. Kosiec.
Policjantka, zaznaczyła, że wszystko wskazuje na to, iż odnalezione szczątki należą do poszukiwanej kobiety, która zaginęła 14 lipca 2021 roku. Pewność będziemy mieć dopiero, gdy otrzymamy wyniki badań genetycznych. Materiał porównawczy pobraliśmy już dawno, po zaginięciu. Tak więc, to kwestia kilku tygodni, by ostatecznie wykluczyć bądź potwierdzić nasze przypuszczenia - zaznaczyła nadkom. Kosiec. Dodała, że w tamtym czasie w regionie nie było innych zaginięć.
Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że do śmierci odnalezionej osoby nie przyczyniły się osoby trzecie. Niewykluczone, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Szczątki znajdowały się na grząskim, podmokłym terenie.
Poszukiwana koszalinianka zaginęła 14 lipca 2021 r. w Rosnowie. Tego dnia miała z rodziną świętować swoje 65. urodziny na działce nad jeziorem. Gdy córka z wnukiem przyjechała do mamy, obiad był niemal gotowy, brakowało tylko gospodyni. Córka zadzwoniła na telefon komórkowy mamy. Odebrała koleżanka zaginionej, której ta go zostawiła, podobnie jak i swoje dokumenty i papierosy, gdy tylko na chwilę podczas wspólnego spaceru miała zboczyć z drogi i wejść do lasu. Ostatnim, który widział zaginioną był jej znajomy. Miała być ok. godz. 16 na parkingu leśnym przy drodze nr 168, prowadzącej do Rosnowa.