To dramat małych piekarni. Od marca tego roku rachunki ich właścicieli wzrosły o blisko 1000 procent. Piekarze-rzemieślnicy chcą uznania ich zawodu za chroniony. Twierdzą, że w przeciwnym razie czeka nas fala bankructw albo drastyczne podwyżki cen chleba czy bułek.
Piekarze - jak mówią - są zdesperowani.
Na naszych oczach mogą umrzeć największe rzemieślnicze piekarnie i cukiernie. Jeżeli nie nadejdzie opamiętanie i apele tego sektora gospodarki nie zostaną wysłuchane albo przed nami spektakularne i bolesne dla społeczeństwa bankructwa albo chleb po 12 złotych - mówi Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.
Wielu skupionych w Izbie piekarzy mówi o astronomicznych rachunkach za gaz i prąd, galopujących cenach surowców czy powolnym odpływie klientów, którzy przysłowiową "kawę i ciastko" zaczynają traktować jako towar premium. Piekarze mają apel, by uczynić ich zawód pracą chronioną. Pozwoliłoby to na zatrzymanie galopady cen mediów w ich firmach, a co za tym idzie na przetrwanie - mówi Hanna Mojsiuk.
Wiesław Żelek prowadzi piekarnie między innymi w Kamieniu Pomorskim. To jeden z największych zakładów piekarniczych w regionie. W opinii przedsiębiorcy sytuacja całego sektora jest dramatyczna.
Piekarnictwo znalazło się na wirażu i część zakładów nie jest w stanie dać sobie rady. Jeżeli jest to sprzedaż, gdzie piekarz ma swoje sklepy, to jest w stanie jeszcze sobie poradzić, choć wymaga to przerzucenia cen na klienta. Jeżeli jednak piekarz dostarcza pieczywo do sklepów detalicznych, hoteli czy do sieciówek, to tutaj sprzedaż wymaga negocjacji, a te niestety się nie udają, bo np. przedszkola czy hotele po prostu nie są w stanie z tygodnia na tydzień zgadzać się na wyższe ceny, a niestety nam piekarzom tak się ceny podnosi - mówi Wiesław Żelek. Wymuszanie na dostawcach pieczywa jak najniższych cen oznacza gigantyczne straty.
Andrzej Wojciechowski, szczeciński piekarz, wiosną otrzymał rachunki o 1000 proc. wyższe w porównaniu z rokiem 2021. Jak mówi, zmienił dostawcę energii, ale i tak musi spłacać w ratach gigantyczne zobowiązania. Sytuację nazywa przytłaczającą.
Domagamy się uznania naszego zawodu za taki, który podlega ochronie. To pomogłoby nam zatrzymać galopujące koszty energii i moglibyśmy starać się o rekompensaty. Inaczej czarno widzę naszą przyszłość. W Szczecinie zostało już tylko dziewięć piekarni rzemieślniczych - mówi Andrzej Wojciechowski, właściciel piekarni.