Wielomiesięczne poszukiwania zakończyły się sukcesem. Historykom udało się najpierw wytypować obszar badań, a następnie odnaleźć miejsce, gdzie spoczywają szczątki amerykańskiego samolotu B-17. Silnik tej konkretnej maszyny, zestrzelonej w 1944 roku podczas nalotu na niemiecką fabrykę benzyny, kilka miesięcy temu został wydobyty podczas pogłębiania dna Zalewu Szczecińskiego. Po żmudnych poszukiwaniach udało się odnaleźć pozostałe części bombowca.
Wrak samolotu udało się zlokalizować miesiąc temu, podczas realizacji projektu "Wraki Zalewu Szczecińskiego 2022".
Miejsce prac zostało wytypowane przez pracowników Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu po analizie wszystkich dostępnych dokumentów oraz informacji, dotyczących katastrofy samolotu B-17G o numerze płatowca 44-8046.
W trakcie prowadzonych prac badawczych na Zalewie Szczecińskiem jednostka Echo 2 znalazła wrak samolotu w pobliżu miejsca, gdzie Urząd Morski w Szczecinie podczas inwestycji "Modernizacja toru wodnego Świnoujście - Szczecin do głębokości 12,5 m" wydobył elementy amerykańskiego bombowca B-17.
Z dużą dozą prawdopodobieństwa możemy założyć, że odnaleźliśmy dalsze pozostałości właśnie tego samolotu - mówi Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.
Prace badawcze prowadzone były z pokładu statku pomiarowego, który służy m.in. do prowadzenia: pomiarów hydrograficznych na wodach morskich i śródlądowych, poszukiwań wraków na morzu oraz badań hydrotechnicznych budowli, nabrzeży, rurociągów, sprawdzania czystości dna, inspekcji konstrukcji hydrotechnicznych i kadłubów statków za pomocą środków telewizji podwodnej. Podczas prowadzonych prac używany był specjalistyczny sprzęt, m.in. sonar holowany, sonar skanujący, system pozycyjny GPS RTK, pojazd podwodny ROV Falcon oraz kamera hydro-akustyczna ARIS.
Poszukiwania były żmudne, to zawsze pochłania dużo czasu i pieniędzy. Ale w momencie, gdy na monitorze sonaru pojawiło nam się coś innego niż płaskie dno, na twarzach wszystkich zagościł uśmiech. To było zwieńczenie tej ciężkiej pracy. Sonar pokazał skrzydło samolotu z częścią kadłuba - relacjonuje Aleksander Ostasz.
7 października 1944 r. bombowiec B-17G o numerze płatowca 44-8046 z 457 Grupy Bombowej Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych został zestrzelony nad Zalewem Szczecińskim. Samolot prowadził formacje 149 bombowców B-17, a ich celem była fabryka benzyny syntetycznej w Policach. Na pokładzie maszyny znajdowało się 11 członków załogi: pięciu lotników przeżyło katastrofę i trafiło do niewoli. Ciała trzech zidentyfikowano i pochowano. Trzech członków załogi uznaje się do dzisiaj za zaginionych, a ich szczątki mogą znajdować się we wraku.
Z zachowanej relacji dowódcy płk Jamesa R. Lupera wiemy, że zadaniem bombowca B-17 było prowadzenie formacji i nawigacja w trudnych warunkach atmosferycznych. Samolot wykonywał bardzo ważne zadanie, na co wskazuje skład osobowy załogi, ponieważ z 11 lotników aż 8 stanowili oficerowie, zaś 3 pozostałych to podoficerowie wyżsi. Z relacji sierż. Alberta G. Williamsa z innego bombowca, który brał udział w Misji 133, dowiadujemy się, że płk James R. Luper kierował jednostką wyposażoną w specjalistyczny radar H2X, zwany kolokwialnie Mickey.
Przed badaczami teraz ciąg dalszy prac. Przede wszystkim muszą potwierdzić, że na dnie leżą szczątki tego konkretnego samolotu. Chcą też poszukać pozostałych fragmentów maszyny. Fragmenty wraku leżą zakopane w mulistym dnie, w miejscu, gdzie nie jest prowadzona żadna żegluga. Dlatego też na wrak jak dotąd nikt się nie natknął.
Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu zaprasza do współpracy wszystkie instytucje, organizacje i osoby, które chcą w poszukiwaniach pomóc. Szuka również kontaktu do krewnych załogi samolotu Boeing B-17G numer 44-8046 z 457. Grupy Bombowej, 750. Dywizjonu Bombowego lub weteranów 8. Armii Lotniczej (albo ich krewnych), którzy brali udział 7 października 1944 r. w nalocie na fabrykę benzyny syntetycznej w Policach. Proszeni są o kontakt na e-mail: dyrektor@muzeum.kolobrzeg.pl lub alekost@wp.pl lub tel. 601 402 400.